[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieci nie mogÅ‚y siÄ™ wyrwać.Józefina przesyÅ‚a ci ucaÅ‚owania.Po raz pierwszy cieszyÅ‚am siÄ™, że ich zobaczÄ™.PoczuÅ‚am ulgÄ™, gdy Zuzanna niewspomniaÅ‚a o Miriam.OtworzyÅ‚a drzwi szerzej i wrÄ™czyÅ‚a mi pudeÅ‚ko z kwiatami. - PosÅ‚aniec z kwiaciarni pytaÅ‚ o ciebie na dole - wyjaÅ›niÅ‚a.- PowiedziaÅ‚am, że sama cije oddam.Ojciec przysÅ‚aÅ‚ mi kwiaty - dwa tuziny różowych róż umieszczonych w zÅ‚otympudeÅ‚ku, które leżaÅ‚y w furgonetce tak dÅ‚ugo, że już byÅ‚y przywiÄ™dÅ‚e.PoÅ‚ożyÅ‚am pudeÅ‚ko nastole i zaczęłam wciÄ…gać togÄ™.Zuzanna staÅ‚a w progu i siÄ™ przyglÄ…daÅ‚a.UÅ›wiadomiÅ‚am sobie,że ma mi coÅ› do powiedzenia.Nasze oczy spotkaÅ‚y siÄ™ w lustrze wiszÄ…cym nad łóżkiem.- Miriam też tu jest - wymamrotaÅ‚a.- Razem z Rochelle.SiedziaÅ‚y w czwartym rzÄ™dzie od tyÅ‚u - ciche, poważne, wyraznie staraÅ‚y siÄ™ nie rzucaćw oczy.Rochelle miaÅ‚a na sobie kapelusz, ciemne okulary i sukienkÄ™, która wyglÄ…daÅ‚abylepiej na znacznie mÅ‚odszej kobiecie.KopciÅ‚a bez ustanku niebieskie dunhille i smarowaÅ‚akremem skórÄ™ wokół oczu.Miriam popatrzyÅ‚a na mnie bez uÅ›miechu.DomyÅ›liÅ‚am siÄ™ wszystkiego.DomyÅ›liÅ‚am siÄ™, co znalazÅ‚a i dlaczego nie powiedziaÅ‚a mi o tym wczeÅ›niej.WyczuwaÅ‚am jej myÅ›li przez półtorej godziny wypeÅ‚nionej przemowami i uÅ›ciskami dÅ‚oni,podziÄ™kowaniami i pożegnaniami, obietnicami Å›wietlanej przyszÅ‚oÅ›ci i wyrazami żalu za tym,co minęło.Droga cioteczka Light przykuÅ›tykaÅ‚a do mnie podczas bankietu, skarżąc siÄ™ na upaÅ‚.Rochelle po raz kolejny niepotrzebnie poprawiÅ‚a kapelusz i spytaÅ‚a, czy lejÄ… tu coÅ›oprócz ponczu.Miriam zaczerpnęła gÅ‚Ä™boki oddech i wypaliÅ‚a:- ZnalazÅ‚am jÄ….Nie chciaÅ‚a mnie sÅ‚uchać.Gdy wszyscy siÄ™ rozjechali, wróciÅ‚am do pokoju, cisnęłam róże do kosza na Å›mieci iprzebraÅ‚am siÄ™ w piżamÄ™· Potem zasunęłam żaluzje, poÅ‚ożyÅ‚am siÄ™ do łóżka i żyletkÄ…przecięłam sobie żyÅ‚y na nadgarstku.*Po wyjÅ›ciu Miriam Roksana nie mogÅ‚a siÄ™ poruszyć.Nie zamknęła nawet drzwi; poprostu staÅ‚a z oczyma wbitymi w ziemiÄ™.W koÅ„cu na oÅ›lep dotarÅ‚a do łóżka i usiadÅ‚a.Popewnym czasie zapadÅ‚a noc i wiatr przywiaÅ‚ do pokoju zapach morza.Z ulicy dobiegaÅ‚yhaÅ‚asy i Å›miechy.W budynku wybuchaÅ‚y awantury.Mężczyzni siÄ™ upijali, Å›piewali gruziÅ„skiepiosenki, kochali siÄ™ z żonami na skrzypiÄ…cych łóżkach.Tuż przed Å›witem spadÅ‚ deszcz.Rybacy wiezli połów na targ rybny po drugiej stronie ulicy, sprzedawali go i ze znużeniem wkraczali w kolejny senny dzieÅ„.Dzieci sÄ…siadów podchodziÅ‚y do drzwi i nieÅ›miaÅ‚ozaglÄ…daÅ‚y do pokoju.Roksana wciąż siedziaÅ‚a na skraju łóżka pogrążona w myÅ›lach.Przemknęło jej przez gÅ‚owÄ™, że już dawno powinna byÅ‚a wyjść do pracy, że szef znówobrzuci jÄ… wyzwiskami i każe jej siÄ™ wynosić - tylko po to, by musiaÅ‚a siÄ™ przed nim poniżaćbÅ‚agajÄ…c, żeby pozwoliÅ‚ jej dalej pracować, na co on Å‚askawie wyrazi zgodÄ™.Może zresztÄ…tym razem wyleje jÄ… na dobre.Gotów nie zapÅ‚acić jej nawet za dni przepracowane już w tymtygodniu - chyba że wstanie i natychmiast wyjdzie.Nie ruszyÅ‚a siÄ™.W pierwszej chwili ich nie poznaÅ‚a.Miriam bardzo siÄ™ postarzaÅ‚a, Rochelle zmieniÅ‚akolor wÅ‚osów, nos, koÅ›ci policzkowe.Ale potem Miriam zaczęła mówić i Roksana pragnęłajuż tylko tego, żeby sobie poszÅ‚y.Teraz wytężaÅ‚a wszystkie siÅ‚y próbujÄ…c wymazać Miriam zpamiÄ™ci, naciÄ…gnąć znów na gÅ‚owÄ™ grubÄ… ciemnÄ… zasÅ‚onÄ™, za którÄ… pozostaÅ‚y jej wszystkiewspomnienia, i żyć dalej jak przedtem.Ale w ciemnoÅ›ci zobaczyÅ‚a Å›wiatÅ‚o.MiaÅ‚o kolor oczu Zohraba i nie mogÅ‚a siÄ™ przednim schować.OdwróciÅ‚a wzrok.Na tle Å›ciany zobaczyÅ‚a Miriam mówiÄ…cÄ… o swych zmarÅ‚ychdzieciach.WbiÅ‚a wzrok w podÅ‚ogÄ™ i ujrzaÅ‚a AleksandrÄ™ przy fortepianie.SpÅ‚oszona zerknęłana sufit i ujrzaÅ‚a twarz Timura widzianÄ… przez mgieÅ‚kÄ™ jej Å›lubnego welonu.WspomnieniaosaczaÅ‚y jÄ… ze wszystkich stron.Nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że robi to, przed czym ostrzegaÅ‚ajÄ… Kocica: oglÄ…da siÄ™ wstecz, liczy lata i wydarzenia od ucieczki z Iranu.Nagle zaczęła siÄ™ zastanawiać, ile lat ma Miriam, ile ona sama.Co siÄ™ dzieje z jejmężem, córkÄ…, z innymi.Dni mijaÅ‚y, a ona siedziaÅ‚a bez ruchu.Pod koniec tygodnia administrator przyszedÅ‚ jakzwykle po czynsz.ByÅ‚ pewien, że Roksana nie żyje.SiedziaÅ‚a wyprostowana na łóżku, hordykaraluchów Å‚aziÅ‚y jej po nogach, przeciÄ…g nawiewaÅ‚ Å›mieci do pokoju, a gdy jÄ… zagadnÄ…Å‚, nieodpowiedziaÅ‚a.Administrator uznaÅ‚, że co jak co, ale on jej nie dotknie.Gotowa jeszcze siÄ™przewrócić na podÅ‚ogÄ™, miÄ™dzy to robactwo, a wtedy on bÄ™dzie musiaÅ‚ jÄ… podnieść i urzÄ…dzićpogrzeb.WyszedÅ‚, zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi.SÄ…siedzi jÄ… znajdÄ…, kiedy zacznie cuchnąć,pomyÅ›laÅ‚.Po jakimÅ› czasie Roksana ocknęła siÄ™ i poczuÅ‚a głód.Nie wiedziaÅ‚a, ile minęło dni.Wkażdym razie żywność w szafce zdążyÅ‚a siÄ™ pokryć pleÅ›niÄ…, a w zlewie roiÅ‚y siÄ™ karaluchy.Wzięła do rÄ™ki papiery, które Miriam zostawiÅ‚a na stole, i wepchnęła je do kieszenisukienki.PrzeliczyÅ‚a pieniÄ…dze, podzieliÅ‚a na siedem kupek - starczyÅ‚o na posiÅ‚ek codziennieprzez tydzieÅ„ - i wyszÅ‚a kupić coÅ› do zjedzenia i rozejrzeć siÄ™ za pracÄ….Przez dziesięć dnipytaÅ‚a w caÅ‚ej okolicy, aż w koÅ„cu zatrudniÅ‚a siÄ™ przy przeÅ‚adunku kartonów z warzywami wlibaÅ„skim pawilonie spożywczym.Wszystko bÄ™dzie dobrze, powtarzaÅ‚a sobie.Ma jeszcze dość siÅ‚, by żyć.JeÅ›li bÄ™dzie trzeba, powÄ™druje dalej.Ale drÄ™czyÅ‚y jÄ… wÄ…tpliwoÅ›ci.To wszystko przez Miriam.MówiÄ…c o swoich zmarÅ‚ych dzieciach i o Lili, która wciążna niÄ… czeka, podsunęła Roksanie myÅ›l - pierwszÄ… od dwunastu lat - że być może popeÅ‚niÅ‚abÅ‚Ä…d.Może ucieczka nie byÅ‚a najlepszym wyjÅ›ciem, a w każdym razie nie j e d y n ym.Możepowinna byÅ‚a wrócić; m o g Å‚ a wrócić.Roksana zaczęła siÄ™ zastanawiać, a gdy raz zaczęła, już nie mogÅ‚a przestać.ZwÄ…tpienie przeniknęło każdÄ… pewność, której dotÄ…d siÄ™ trzymaÅ‚a.Nie pozwalaÅ‚o jej w nocyzasnąć, kazaÅ‚o zadawać sobie pytania.Po raz pierwszy, odkÄ…d odleciaÅ‚a z domu przy aleiWiary, Roksana chciaÅ‚a wiedzieć, czy popeÅ‚niÅ‚a bÅ‚Ä…d.Wyrzucili jÄ… z pracy w libaÅ„skim supersamie, bo byÅ‚a za powolna.Syn wÅ‚aÅ›ciciela -dwudziestotrzyletni pulchny smarkacz z ondulowanymi blond wÅ‚osami i rzadkim wÄ…sikiem -powiedziaÅ‚ jej, że jest za stara i za gruba do tej roboty.DoznaÅ‚a wstrzÄ…su: ona, zawsze takalekka, miaÅ‚aby być za gruba? PoszÅ‚a na zaplecze, peÅ‚niÄ…ce zarazem rolÄ™ umywalni i szatni, iprzejrzaÅ‚a siÄ™ w lustrze nad zlewem.Twarz miaÅ‚a obrzmiaÅ‚Ä…, rÄ™ce i nogi spuchniÄ™te.WyszÅ‚a,siÄ™gnęła do szuflady pod kasÄ…, gdzie syn wÅ‚aÅ›ciciela trzymaÅ‚ portfel, i ukradÅ‚a mu wszystkiepieniÄ…dze.Zawinęła je w chusteczkÄ™ do nosa i schowaÅ‚a gÅ‚Ä™boko w kieszeni.Najęła siÄ™ do prasowania mÄ™skich koszul w pralni chemicznej obsÅ‚ugujÄ…cej bogatychTurków ze Starego Miasta.TkwiÅ‚a tam od czwartej rano do szóstej po poÅ‚udniu.Po paru tygodniach szefowa daÅ‚a jej trzy używane sukienki.- Musisz zmienić garderobÄ™ - powiedziaÅ‚a, ruchem gÅ‚owy wskazujÄ…c sukienkÄ™, którÄ…Roksana miaÅ‚a na sobie.Roksana powiodÅ‚a wzrokiem za jej spojrzeniem i zobaczyÅ‚a, żesukienka jest mocno opiÄ™ta, a guziki rozÅ‚ażą siÄ™ na brzuchu.Buty też nagle zrobiÅ‚y siÄ™ za maÅ‚e [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl