[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A kto to może sprawdzić? Policja? Namierzyłam tu kogoś  odezwała się znowu Isa. Jego sekretarz obiecał mi, że on domnie oddzwoni. A kto to jest? To taki król tutejszych jetsetterów  wyjaśniła. Nikt lepiej nie zna miejscowej śmietanki.Znowu surowe spojrzenie Brogren. Czy mogłabyś skontaktować się z nim jeszcze raz?  spytał Mario, zniżając głos. I to jaknajszybciej. A co wykazała analiza DNA?  spytała Isa.Mario, patrząc na swoją szefową, powtórzył pytanie.Ona z kolei zwróciła się do ZpiącejKrólewny. Moja droga  odezwała się Brogren, starając się, i to nawet z powodzeniem, mówićkategorycznie i zarazem delikatnie  jeśli chce pani pomóc Henningowi, musi nam pani wypożyczyć coś, co należało do niego. Przecież ja wiem, że to on  odparła Zpiąca Królewna. Dobrze znam jego& Ale to, niestety, nie wystarczy  kontynuowała Brogren. %7łeby policja mogła działać,musimy mieć jakiś dowód.I tylko pani może nam w tym pomóc.Zpiąca Królewna zawahała się chwilę. Ale nie wykorzystacie tego w żaden inny sposób?Mario domyślał się, że ona oczami wyobrazni widziała już, jak policja, dzięki kodowi DNAjej męża, będzie mogła mieć nad nim władzę. Chwileczkę  powiedziała i wyszła z pokoju.Czekali, wciąż mając Montgomery na linii, dopóki kobieta nie wróciła.Podeszła prosto do Brogren i coś jej wręczyła.Parę solidnie zużytych skarpetek.Nawet zodległości Mario poczuł nieprzyjemny zapach spoconych stóp. W porządku  odezwała się Brogren. Poproszę o ekspresową analizę.Musimy miećjasność jeszcze dzisiaj.Mario przekazał to Montgomery. A to znaczy  Mario samowolnie wyciągnął wniosek  że być może jeszcze dziświeczorem wyślemy tam kogoś od nas.Montgomery zaczęła coś mówić po drugiej stronie, gdy Brogren raptownie zareagowała najego słowa. To absolutnie nic takiego nie znaczy  oświadczyła. Nikogo nie będziemy wysyłać.Mario nie nadążał za nią. Chyba umiesz liczyć?  zwróciła się z pełnym wyrzutu spojrzeniem do Maria. Przecieżnie mam tam kogo posłać, teraz tylko ty pracujesz nad tą sprawą, reszta jest w Brazylii.A ty niemożesz pojechać.Z powodów prywatnych.Mario przymknął oczy.Już wiedział, jaki będzie dalszy ciąg. Musimy uruchomić Vigga.Dostanie wsparcie od tamtejszej policji.A teraz, moi drodzy,muszę was opuścić  oświadczyła. W konsulacie brazylijskim po prostu wrze.Wcisnęła Mariowi do rąk te cuchnące skarpetki i poszła.Zbliżała się trzecia po południu, gdy Mario zajrzał do niewielkiego laboratorium nakomendzie policji.Właściwie to nie było laboratorium z prawdziwego zdarzenia, bardziej punktprzygotowujący przesyłki do przekazania głównemu laboratorium kryminalnemu.To tam technicy kryminalni przesyłali te swoje walizeczki ze wszystkimi znaleziskamipotrzebnymi do zbadania miejsca zbrodni.Mario poprosił o torebkę.Nie przejął się lekceważącym spojrzeniem pracownika laboratorium, który prawdopodobniezachodził w głowę, co to za policjant, noszący materiał dowodowy w gołych rękach.Mario dostałjednak odpowiednią torebkę i włożył do niej skarpetki. Co należy zrobić, jeśli jest potrzebna analiza ekspresowa?  spytał potem. Modlić się do Pana Boga  usłyszał w odpowiedzi. Masz numer?Chłopak podyktował mu numer.Tak więc Mario zadzwonił i został połączony z sympatycznym pracownikiem głównegolaboratorium kryminalnego, który bynajmniej nie nazywał się Pan Bóg, tylko Fredrik.Marioprzedstawił problem.Materiał, który dotychczas wysłali (same narządy), teraz może być wreszciezidentyfikowany ze stuprocentową pewnością.No i dodał, że to sprawa bardzo pilna, bopodejrzewają, że właściciel owych narządów znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie.Fredrik w to nie wątpił.Problem polegał tylko na tym, że Mario nie był jedyny. Tak więc, przykro mi  powiedział Fredrik. Musi pan czekać w kolejce.Mario nie bardzo rozumiał dlaczego, ale akurat w tym momencie przypomniały mu się dwaobrazy.Jeden to postać Henninga Asplunda na filmie, który jakby zapadł się w sobie, kiedyzrozumiał, że jest więziony.A drugi to widok Zpiącej Królewny, z której ulotniło się życie, albomoże nadzieja, gdy dotarła do niej ta sama prawda. Niewykluczone, że oba te obrazy miały coś wspólnego z pewnym wydarzeniem sprzedkilku lat.Szedł odwiedzić znajomego, który miał swoje biuro przy Kronhusparken.Kiedy wysiadł zwindy około wpół do dziewiątej rano, w przedsionku spało dwoje ludzi.Na skrzynce na listypowiesili do wyschnięcia swoje skarpetki.Przeszedł obok nich na palcach, żeby ich nie obudzić.Był co prawda ubrany po cywilnemu,ale bezdomni potrafili wyczuć glinę już z daleka.A on nie chciał ich przestraszyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl