[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niedzielny poranek dokładnie taki, jakiniedzielny poranek powinien być.Niedzielny poranek po sobotniejnocy, którą spędzili, śmiejąc się i kochając, poranek po długimgłębokim śnie.Niedzielny poranek, kiedy to facet wstał, żeby zrobićherbatę oraz - czy to nie był czasem odgłos otwieranych drzwi? -wyszedł kupić niedzielne gazety.Nie tylko inteligentnego Observera", ale też News of the World", ze względu na obrazki.Apotem przyniósł ci to wszystko do dużego, podwójnego łóżka, którewciąż pachniało seksem, a ty leżysz w nim i owiewa cię wpadającyprzez otwarte okno lekki ciepły wiaterek.Przyniósł ci teżczekoladowe croissanty, chociaż nienawidzi okruszków w łóżku, ajeszcze bardziej nienawidzi mieć na pościeli rozpuszczoną czekoladę,ale i tak ci je przyniósł, bo wie, że je lubisz.To był niedzielnyporanek.Natalie przeciągnęła się, po czym przeturlała się na chłodnąstronę łóżka, zabierając ze sobą kołdrę.Jej ciało było bardzoprzyjemnie zmęczone.Pózniej pojedzie do szpitala i posiedzi z tatą, ajeśli będzie tam mama, zawiezie ją do domu i posiedzi z nią.Pootwiera listy i pomoże jej zająć się różnymi sprawami.A potemwróci tutaj, do mieszkania Toma, znowu rozbierze się do naga,wejdzie do jego łóżka i jeszcze raz będą się kochać.Niczego więcej nie chciała robić.Ale najpierw może.tylko na chwilkę.się zdrzemnie.Słyszała, jak na dole Tom słucha radia i stawia na tacy śniadanie.Niedzielny poranek.Niedzielny poranek dokładnie taki, jakiniedzielny poranek powinien być.Kobieta, którą kochał, spała nagórze w jego łóżku, odzyskując siły po gorącej nocy pełnej pożądania.Twarz, którą widział przez ostatnie dwadzieścia lat na tysiąc różnychsposobów, miał teraz przed oczami, kiedy zamykał powieki iprzypominał sobie, jak się kochali.Niczego więcej nie pragnął.Nigdy.Nie porozmawiali do tej pory na poważnie.Jeszcze nie.Po LasVegas wstrzymał oddech.Czekał, aż Natalie się przestraszy.Czekał,aż zmieni zdanie.Nie zmieniła.W drodze powrotnej z lotniska podwiózł ją dodomu - jej domu.Nie miała ze sobą żadnych rzeczy, a poza tym obojebyli bardzo zmęczeni.Więc dalej czekał.Dwa dni pózniej pojawiła się u niego w biurze.Przyniosła siatkęz supermarketu Sainsbury's z makaronem, sosem pesto i malinami, aw torebce miała czystą bieliznę na zmianę.I tak po prostu wróciła znim do jego mieszkania.Tak po prostu, jak gdyby tak robili odzawsze.To było w piątek.Do czasu, kiedy wyszedł kupić gazety, nie wychodzili z domu.Może i tak by nie poszedł, gdyby mleko nie miało trochępodejrzanego zapachu.I gdyby nie poprosiła o czekoladowecroissanty na śniadanie.Praktycznie nie wychodzili z łóżka.Ledwo zrobili i zjedli porcjęravioli.Nawet nie pili wina.Kiedy powie o tym Robowi - na pewnobez wchodzenia w szczegóły - bez wątpienia będzie musiałpowiedzieć, że się na niego rzuciła.Trochę jakby była opętana.I napewno jak kobieta, która od kilku miesięcy nie uprawiała zbyt częstoseksu i która odkryła, kiedy tylko zaostrzył jej apetyt, że za tymtęskniła.Miła niespodzianka po tym całym zakochiwaniu się.Coś wrodzaju pragnę cię, nawet jeśli nie zdejmiesz skarpetek".Trochęstaroświeckie i bardzo przyjemne.Ale teraz był już niedzielny poranek, a oni wciąż nieporozmawiali.Bał się i dobrze o tym wiedział.Bał się tego, jak onamoże widzieć tę sytuację i jak się to miało do jego punktu widzenia.Nie był gotowy usłyszeć cokolwiek innego niż wyznaniebezgranicznej miłości.Więc nie zadawał pytań, na które mogłybydostać inną odpowiedz.Wiedział, że zachowywał się jak struś, aleprzynajmniej był szczęśliwym strusiem.Więc położył na tacy croissanty, gazety, postawił duże kubki zherbatą, po czym wrócił na górę do Natalie.Coś ją łaskotało.Jak mucha.Natalie pacnęła ją i ułożyła sięwygodniej.Aaskotanie wróciło i rozbudziło ją.Niechętnie otworzyłaoczy.Tom klęczał nad nią.Trzymał w ręku flamaster i, co dziwne, pisałcoś na jej piersi.- Czy to jakaś dziwna gra seksualna, o której jeszcze nie wiem? -wymamrotała, wyciągając dłoń, żeby rozczochrać mu włosy.- Nie.Czas na dziwne gry seksualne będzie potem.- Obiecanki cacanki.Co w takim razie mi robisz, jeśli wolnospytać? - Usiadła.- Sama zobacz.Natalie spojrzała w dół.Tom narysował na jej piersi elegancki X,szerokości jakichś pięciu centymetrów. - Widzę, kochanie.Ale wciąż nie rozumiem.- To jest krzyżyk.- Niewątpliwie.- X.Trzecia litera od końca.Zaznacza miejsce, gdzie bije twojeserce i gdzie spoczęło moje.Miał zamiar patrzeć jej prosto w oczy, ale nie mógł, więc wstał iściągnął dżinsy.Odrzucił je na bok.Ujęła jego dłoń i pocałowała.- To jest najsłodsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś.Cholera, to jest nawet najsłodsza rzecz, jaką ktokolwiek mi w ogólepowiedział.Tom poczuł się jak dzieciak.Położył się koło niej i przytulił ją.- Oczywiście też najbardziej kiczowata.- Hej! - Zaczął ją łaskotać.Próbowała się wyrwać.- Oraz, szczerze mówiąc, to jest też jak dotąd twoja najgorszawymówka w grze.Poza tym, o ile pamiętam cokolwiek z biologii wpodstawówce, serce jest po lewej.Aaskotanie stawało się coraz silniejsze.- Jesteś bezczelna! Nie mogłem dosięgnąć lewej strony.- I co masz zamiar w związku z tym zrobić?Aaskotanie przeszło w co innego.Tom nie mógł przestać myśleć,czy zażartowała z jego żałosnej kwestii, bo nie chciała o tymrozmawiać, czy dlatego, że to była żałosna kwestia.A wkrótceprzestało go to obchodzić.Nicholas i AnnaNatalie przywiozła tacie z Vegas kulę, w której padał śnieg.Ochoczo nią potrząsnęła i postawiła na stojącej na jego łóżku tacy.- Kicz zawitał w progach szpitala! Tata uśmiechnął się.- Mam też żelki.Twoje ulubione.- Teatralnym gestemwyciągnęła dużą torebkę.- Lepiej schowam je tutaj.- Włożyła torebkędo szafki.- Pielęgniarki na pewno by tego nie pochwaliły.Będę ci jeprzywozić za każdym razem.Są wspaniałe.Można mieszać różnesmaki i robić z nich koktajle.- Chyba jesteś szczęśliwa.- Całe zdanie! Powinnam częściej wyjeżdżać.Podniósł swojąsprawną rękę i machnął nią, jakby chciał przegonić Natalie.- Wspaniale, tato! - Pocałowała go i przysiadła na łóżku z jednąnogą podwiniętą pod siebie.Wzięła go za rękę. - Szczęśliwa? Kurka wodna, jestem w ekstazie! Usłyszała zasobą otwierające się drzwi i głos mamy.Natalie wstała i przytuliła ją.- Staruszek znowu mówi!- Wiem.Nie mogę więcej w spokoju rozwiązywać krzyżówek.- Wredne dziewuchy - powiedział Nicholas, ale uśmiechał sięszeroko.Natalie od bardzo, bardzo dawna nie widziała, żeby takszeroko się uśmiechał.- Czy świetnie się bawiłaś, kochanie?Natalie w podnieceniu zadzwoniła z lotniska do mamy, żebypowiedzieć jej, gdzie leci.- Fantastycznie.Vegas jest wspaniałe.Myślałam, że będzie mnienapawało odrazą, choć potajemnie będę je lubić, jeśli rozumiecie, o comi chodzi.Ale tak naprawdę pokochałam je całkowicie.Najlepszemiasto świata.Wiem, że powinnam raczej tak mówić o Pradze,Petersburgu, Wenecji albo jakimś innym szlachetnym i pięknymmiejscu, ale chyba w głębi serca w Las Vegas czuję się jak w domu.Kulturalna pustynia - i miasto, i ja.Całkiem dosłownie!- A co z Tomem? Czy wolno nam zapytać?Natalie poczuła, że się rumieni.- Zwariowałam na jego punkcie.- Zachowywała się jakpiętnastka?Anna i Nicholas wymienili spojrzenia i uśmiechy.- To znaczy wcale nie z powodu Vegas, chociaż świetnie sięrazem bawiliśmy.Myślę, że zaczęłam wariować na jego punkcie jużdawno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Lowell Elizabeth (Maxwell Ann) Risk Ltd. 01 Rubin [popraw.]
- Stowe Harriet Elizabeth Chata wuja Toma
- Stove Harriet Elizabeth Chata wuja Toma
- Błysk pończoszki 03 Gage Elizabeth Christine
- Błysk pończoszki 01 Gage Elizabeth Fatum
- Phillips Susan Elizabeth WÅ‚oskie wakacje
- Hand Elizabeth Dluga noc zimowa
- Adler Elizabeth Moje miejsce na ziemi(2)
- Elizabeth Moon Serrano 5 Rules of Engagement
- Scholes Katherine Żona myÂśliwego(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- amerraind.pev.pl