[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I pomyśleć, że tak łatwo dałsię nabrać na jej bajki o tragedii, bólu, utraconej miłości i tym, że nie może znieśćnawet myśli o ponownym ślubie, podczas gdy w rzeczywistości nie miała żadnegomęża, a więc też nie miała kogo opłakiwać.Pózniej może ucieszy go świadomość, żejej serce nie należało nigdy do innego mężczyzny, ale teraz był zbyt wściekły, byo tym myśleć.A to intrygantka! Mała kłamczucha! Niech no tylko wpadnie miw ręce, pasy z niej zedrę, srożył się w duchu, wyobrażając sobie, jak przetrzepie jejskórę.- Vessey, nic ci nie jest? - spytał Ross, marszcząc czoło.Ethan wzdrygnął się zaskoczony i popatrzył na przyjaciela: zupełnie zapomniało jego obecności.- Wszystko dobrze.Jeśli chodzi o Lily, nie gwarantował, że będzie się czuła dobrze, gdy już się z niąrozprawi.Ethan zastukał kołatką do drzwi rezydencji Lily.Był wzburzony jak jeszcze nigdyw życiu.Minęły prawie dwie godziny od chwili, kiedy Ross przybył do AndartonHouse i podważył wszystkie wyobrażenia markiza o pani Smythe.Jeśli jegopodejrzenia się potwierdzą - a był przekonany, że tak - będzie musiała gęsto siętłumaczyć i mocno natrudzić, kajając się i błagając o wybaczenie.I pomyśleć, że miała czelność jego oskarżać o kłamstwa, odsądzając od czcii wiary.To, co zrobił, było niczym w porównaniu z jej łgarstwami, poza tym nic, comówił, nie miało na celu rozmyślnego oszustwa.Jakikolwiek miała powód, bypodawać się za pogrążoną w żałobie wdowę, lepiej, aby był poważny.Czekał, by gousłyszeć i usłyszy, bo zamierzał szczerze się z nią rozmówić.Co do przetrzepania jejskóry, nadal rozważał taką możliwość.Jednego był pewien: cokolwiek sięwydarzyło, po tej rozmowie wszystkie kłamstwa między nimi zostaną wyjaśnionei skończą się - raz na zawsze.Gdy tylko drzwi się otworzyły, wszedł do środka, nie czekając na zaproszenieHodgesa.Ale zamiast zwykłego powitania, zobaczył na twarzy kamerdynera trwogę.- O, milordzie! - rzucił służący pośpiesznie.- Tak się cieszę, że pan przyszedł.Może nie mam prawa tego mówić, ale pani Smythe.ona.ona.Gniew opuścił Ethana, jego miejsce zajął niepokój.- Tak? Co z nią? Gdzie jest Lily?- Zniknęła, milordzie.Wyjechała wczoraj po południu z dwoma mężczyznami,którzy pojawili się tu nieoczekiwanie.Niepokój zamienił się w paniczny strach, markiz poczuł ucisk w gardle.- Jakimi mężczyznami? I dlaczego z nimi pojechała?- Jeden powiedział, że jest jej ojczymem i że przyjechał zabrać ją do domu.Ethan ze wszystkich sił starał się zachować zimną krew.- A drugi?Hodges spojrzał w bok, unikając spojrzenia markiza.- Twierdził, że jest jej narzeczonym.Nie wydawało się, by pani była tego samegozdania, ale nic nie powiedziała.Odniosłem wrażenie, że nie znosi tego człowieka.Widok ojczyma też jej chyba nie ucieszył.W to Ethan nie wątpił, choć do niedawna w ogóle nie wiedział, że miała ojczyma.Jak go nazwała? Jadowitym wężem ukrytym w pięknym ciele? A o co chodzi z tymnarzeczonym? Jakiś absurd!- I pojechała z nimi chętnie?Kamerdyner znowu spojrzał w bok.- Pojechała, ale przez cały czas zastanawiam się, czy z własnej woli.Nie zabrałaze sobą nawet pokojówki.- Jak się nazywali ci mężczyzni? Pamiętasz?- Ojczym przedstawił się jako Chaulk.Tak, właśnie tak.Gordon Chaulk.Jeśliidzie o tego drugiego, słyszałem tylko imię.Chaulk nazywał go Edgarem.Ogromnyjegomość, z wyglądu przypominał byka.Wielki byk i jadowity gad tak przerazili Lily, że zmusili ją do opuszczenia domu?- O, i powiedział jeszcze coś dziwnego, milordzie.Ethan zerknął na służącego.- Tak? Co takiego?- Chaulk powiedział, że pani wygląda doskonale jak na nieboszczkę.Co mógłmieć na myśli?No, właśnie.Co miał na myśli? Czyżby Lily udawała, że nie żyje? Grała martwąz tego samego powodu, dla którego podawała się za wdowę? Dobry Boże, w co onasię wplątała? I jak mam ją z tego wyciągnąć?- Wyjechała wczoraj, czy tak?Hodges skinął głową.- Wczesnym popołudniem.Poszła na górę z ojczymem i wróciła, niosąc kuferpodróżny.Susan chciała jechać z nimi, ale jej nie pozwolono.%7łołądek podszedł markizowi do gardła.Czy Lily grożono? Dlatego opuściła dombez walki?- Powiedzieli, gdzie jadą?- Pani powiedziała, i to, jak się nad tym teraz zastanawiam, z naciskiem, jakbychciała, bym koniecznie zapamiętał.Oświadczyła, że jedzie do Bainbridge Manorniedaleko Penzance, i gdyby pytał o nią ktoś z przyjaciół, miałem powiedzieć, byodwiedzili ją jak najszybciej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (07) Moreta Pani Smoków z Pern
- Anne McCaffrey Statek 2 Statek bliŸniaczy
- Katherine Anne Porter Biały koń, biały jeŸdziec
- Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
- Golon Anne & Golon Serge Angelika 12 Droga nadziei
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (15) Niebiosa Pern
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (09) Narodziny Smoków
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Joachim M. Werdin Inedia Styl życia bez jedzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- realmusic.htw.pl