[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krewni i przyjaciele zgodni byli co do tego, że moja decyzja jest absolutnie pozbawi ona sensu.Jestem, mówili, jakczłowiek, który powierzoną sobie prawdziwą monetę zakopuje, a z fałszywej chce ciągnąć zyski.Działalność wśróddzikich powi ni enem pozostawi ć tym, którzy nie zaniedbająprzez to talentu ani wiedzy, ani osiągnięć w nauce czyw sztuce.Widor, który mni e kochał jak syna, powiedział,że j estem jak generał kładący się z fuzją na linii strzelec-69kiej (wówczas nie mówi ło się jeszcze o rowach strzeleckich).Pewna nowoczesnym duchem owiana dama dowodziła, że przez odczyty na temat niesieni a lekarskiej pomocy Murzynom mógłbym znacznie więcej zdziałać niż przezzami erzony czyn.Słowa Na początku był czyn" z FaustaGoethego nic już dzisiaj nie znaczą.Obecni e propagandajest matką wydarzeń.W wi el u dyskusjach, które wtedy stoczyłem jako znużony partner ludzi uchodzących za chrześcijan, uderzyło mnie,jak daleka jest im myśl, że dążenie, aby służyć głoszonejprzez Jezusa miłości, może zmieni ć kolej e życia człowieka,chociaż czytali o tym w Nowym Testamenci e i tam uważają to za oczywiste.Przyjąłem jako samo przez się zrozumiałe, że przez zażyłość ze słowami Jezusa osiąga sięo wi el e pełniejsze ich rozumienie.Częstokroć zdarzało misię nawet doświadczać, że moje odwoływani e się do konieczności posłuszeństwa wobec nakazu miłości, jakiego Jezus może domagać się od człowi eka w szczegól nych okolicznościach, spotykało się z zarzutem zarozumialstwa, gdy jamusi ałem sobie zadawać gwałt, żeby sięgać aż po taki argument.W ogóle, ileż się wówczas naci erpiałem z tego powodu, że aż tyl u ludzi uzurpowało sobie prawo do wdzi erania się w moj e serce przez wszystki e drzwi i okna.Ni e pomagało też zwykl e, że zmuszałem się, aby poznaći ch z rozmyśleniami, z których zrodziła się moja decyzja.Sądzili, że musi się za tym kryć coś zupełni e innego.Domyśl al i się rozczarowań w karierze zawodowej , chociaż niebyło tam dla nich punktu zaczepienia, poni eważ już w młodzieńczych latach znal azłem takie uznanie, jakie i nnychspotyka po życiu pełnym wal ki i pracy.Przypuszczali, żesmutne przeżycia mi łosne były powodem decyzji.Prawdzi we dobrodziejstwo wyświadczal i mi ludzie, którzyni e próbowali sięgać pięścią do serca, lecz patrzyli na mni ejak na trochę pomyl onego starszawego młodzi eńca i, stosowni e do tego, traktowal i mni e z sympatyczną pobłażl i wością.Właści wi e ni e dzi wi ło mni e to, że najbliżsi i przyjacielewytykal i mi wszystko, co w moi m planie nie było zgodnez rozsądkiem.Jako ktoś, kto od idealizmu żąda trzezwości,mi ałem świadomość, że każdy wybór nieudeptanej drogijest ryzykiem, które tyl ko w szczegól nych okolicznościachma sens i wi doki na powodzenie.W moi m wypadku uważałem ryzyko za uzasadnione, poni eważ rozważyłem j e oddawna i wszechstronnie, ufałem sobie, swoj emu zdrowiu,70spokojnym nerwom, energii, zmysłowi praktycznemu, wytrwałości, rozwadze, małym wymagani om i i nnym cechomprzydatnym do wędrówki po drodze idei.Ponadto mi ałemusposobienie, które niezl e znosi ewentual ne niepowodzenia.Odtąd jako do człowi eka i ndywi dual nego czynu zwracałosię do mni e o zdanie i radę wi el u ludzi, którzy podobnyczyn chcieli zaryzykować.Tyl ko w stosunkowo ni ewi el uwypadkach brałem na siebie odpowiedzialność, żeby ich dotego zachęcać.Często musi ałem stwierdzać, że potrzebą dokonania czegoś szczegól nego" wypływa z niestałości ducha.Zainteresowani chcieli poświęci ć się wi ększym zadaniom,poni eważ te, przed którymi stali, nie wystarczały im.Często okazywało się także, że do takiej decyzji skłaniały ichjakieś drugorzędne względy.Tyl ko ten, kto w każdej działalności potrafi dostrzec wartość i każdej oddaje się w pełnej świ adomości obowiązku, posiada wewnętrzne prawo dowyboru jako celu ni ezwykłego czynu, zami ast tego, którymu przypada w natural nym biegu rzeczy.Tyl ko ten, ktoswój zamiar odczuwa jako coś samo przez się zrozumiałego, a nie coś ni ezwykłego, i ni e widzi w ni m bohaterstwa,lecz z trzezwym entuzj azmem podjęty obowiązek, tylko tenjest zdol ny do duchowej przygody, jaka potrzebna jest ludzkości.Ni e ma bohaterów czynu, tyl ko bohaterowi e wyrzeczeń i cierpienia.Tych jest wielu.Al e tyl ko nieliczni sąznani szerszemu ogółowi.Helden und Heldenverchrung (Bohaterowi e i cześć dla bohaterów) ni e jest głęboką książkąCarlyle'a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Lerum May Grethe Córy Życia 04 Zerwane kajdany
- Lerum May Grethe Córy Życia 03 Więzy krwi
- Bausch Richard Dwa życia, dwie miłoœci
- Zweig Stefan 24 godziny z życia kobiety
- Kraszewski Józef Ignacy Komedianci Z życia hrabiów
- Joachim M. Werdin Inedia Styl życia bez jedzenia
- Kingston K. Jak pozbyć się bałaganu ze swojego życia
- Ellen G. White Życie Jezusa
- London Julia Zdesperowane debiutantki 02 Jak usidlić księcia
- 15 WYKśÂ‚.3.03 Zarys prawa cywilnego z umowami w administracji czć™śÂ›ć‡ pierwsza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl