[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WewnÄ…trz, pod koÅ‚nierzem, naszyta byÅ‚a maÅ‚a, biaÅ‚a metka.PodniósÅ‚ jÄ… i przyjrzaÅ‚ siÄ™uważniej.WYPRODUKOWANE NA ZAMÓWIENIE W HONGKONGU widniaÅ‚y sÅ‚owa naprostokÄ…tnym skrawku materiaÅ‚u.Prawie upuÅ›ciÅ‚ pÅ‚aszcz, zdjÄ™ty nagÅ‚ym chÅ‚odem. Czy mogÄ™ ci pomóc, przeklÄ™ty panie? Nie, poradzÄ™ sobie.ZarzuciÅ‚ pÅ‚aszcz i zapiÄ…Å‚ na szyi.Z trudem wyprostowaÅ‚ nogi i wstaÅ‚.Ból w lewymboku nasiliÅ‚ siÄ™ jeszcze.Także Larick usiÅ‚owaÅ‚ siÄ™ podnieść.Pol wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™.LarickpatrzyÅ‚ na niego przez chwilÄ™, pózniej chwyciÅ‚ podanÄ… sobie dÅ‚oÅ„ i podciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™szybko.Nie puÅ›ciÅ‚ jednak rÄ™ki tamtego, przez chwilÄ™ wpatrujÄ…c siÄ™ w znamiÄ™ smoka.Pózniej spojrzaÅ‚ na wÅ‚osy Pola. Nie wiedziaÅ‚em  powiedziaÅ‚ wreszcie. Ja sam dowiedziaÅ‚em siÄ™ dopiero na koÅ„cu  odparÅ‚ Pol.UjrzaÅ‚ przez ramiÄ™, że Mysia RÄ™kawica siedzi na parapecie, przypatrujÄ…c siÄ™uważnie czemuÅ› na zewnÄ…trz.W chwilÄ™ pózniej zÅ‚odziej krzyknÄ…Å‚ coÅ› przez okno izeskoczyÅ‚ na podÅ‚ogÄ™. Księżycowy Ptak nie mógÅ‚ polecieć za fotelem  zawoÅ‚aÅ‚. PoruszaÅ‚ siÄ™ zbytszybko.Pol skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Mysia RÄ™kawica zbliżyÅ‚ siÄ™, a wraz z nim Ryle i Taisa.Larick zwróciÅ‚ siÄ™ z uÅ›miechem do dziewczyny.Ominęła go, objęła Pola ipocaÅ‚owaÅ‚a. DziÄ™ki ci  powiedziaÅ‚a wreszcie. MyÅ›laÅ‚am, że ten dzieÅ„ nigdy nie nastÄ…pi,kiedy mój bÅ‚Ä…dzÄ…cy duch ujrzaÅ‚, jak ciÄ™ tu przyprowadzono.W jakiÅ› sposóbwiedziaÅ‚am, że mnie uwolnisz.PatrzÄ…c obok niej, Pol ujrzaÅ‚ dziwny wyraz na twarzy Laricka.Szybko uwolniÅ‚ siÄ™ zobjęć Taisy, delikatnie odepchnÄ…Å‚ jÄ… i skÅ‚oniÅ‚ siÄ™, pomimo bolÄ…cego boku. Jestem szczęśliwy, że mogÅ‚em siÄ™ okazać pomocny  powiedziaÅ‚  ale trudnoto nazwać moim dzieÅ‚em.To raczej kwestia okolicznoÅ›ci. JesteÅ› skromny.Pol odwróciÅ‚ wzrok.  Najlepiej bÄ™dzie, jeÅ›li natychmiast zajmiemy siÄ™ Ibalem i Vonnie.Stary czarodziej znowu wyglÄ…daÅ‚ mÅ‚odo, ciÄ…gle jednak byÅ‚ nieprzytomny.PiÄ™knośćVonnie powróciÅ‚a i w miarÄ™ jak Pol na niÄ… patrzyÅ‚, stawaÅ‚a siÄ™ coraz czarowniejsza.UÅ›miechnęła siÄ™ do niego. Nic mu nie bÄ™dzie  powiedziaÅ‚a. ChciaÅ‚am tylko, żeby pozostaÅ‚ uÅ›piony, ażzadziaÅ‚a zaklÄ™cie kosmetyczne.OdmÅ‚odzeniem możemy siÄ™ zająć pózniej.PodniosÅ‚a czarodziejskie lustro i przejrzaÅ‚a siÄ™, a uÅ›miech rozjaÅ›niÅ‚ jej twarz. Próżność, wiem.Urocza rzecz. Przejdzmy może do weselszych komnat  powiedziaÅ‚ Ryle podchodzÄ…c. Pol,może twój sÅ‚uga wezmie Ibala. To nie jest konieczne  odparÅ‚a Vonnie, umieszczajÄ…c lustro przed twarzÄ…leżącego.Stary czarodziej otworzyÅ‚ oczy.SpojrzaÅ‚ na swoje odbicie i zaczÄ…Å‚ wstawać. Prowadz  powiedziaÅ‚a Vonnie. Pójdziemy za tobÄ…. XXIIIZapadÅ‚a noc.W dużej komnacie zamku Aviconet, w Å›rodku namalowanych napodÅ‚odze koncentrycznych kół, ustawiono sześć figurek.Wokół kół i miÄ™dzy niminapisano rozmaite sÅ‚owa i znaki.Ustawienie figurek w odpowiedni sposób zajęło caÅ‚ydzieÅ„, ponieważ napotkano wszystkie możliwe przeszkody  od rozlanej farby,bÅ‚Ä™dnie wypowiedzianych słów, do zle wykreÅ›lonych figur, wstrzÄ…sów ziemi orazrobactwa zakłócajÄ…cego wzór.W koÅ„cu jednak wypowiedziane zostaÅ‚o ostatnie zaklÄ™cie, wykreÅ›lono ostatniÄ…liniÄ™, wykonano ostatni gest.Zakłócenia natychmiast ustaÅ‚y.Klucze znalazÅ‚y siÄ™ podkontrolÄ….Pol, Larick, Ibal.Vonnie, Ryle, Taisa, Mysia RÄ™kawica i Belfanior siedzieli teraz,wylegiwali siÄ™, chodzili, stali, a także szybowali jako niewidzialna chmura, posilali siÄ™,odpoczywali i rozmawiali w koÅ„cu dużego pokoju. Nie rozumiem w takim razie, dlaczego nie pomagali Spierowi  mówiÅ‚ zÅ‚odziej. SÄ…dzÄ™, że przez caÅ‚y czas mu pomagali  odparÅ‚ Ryle  z tym, że w koÅ„cuwyczerpaliÅ›my ich na pewien czas.WystarczajÄ…co dÅ‚ugi.Prawie. Mówisz, że teoretycznie można otworzyć BramÄ™ za pomocÄ… tylko jednegoKlucza?  spytaÅ‚ Mysia RÄ™kawica. Tak.WierzÄ™, że mówiÅ‚ prawdÄ™  odparÅ‚ Pol. Co prawda wymagaÅ‚oby to od niego wiele wysiÅ‚ku.Nie wiem na pewno.On jestnajwiÄ™kszym z żyjÄ…cych autorytetów. Co teraz?  spytaÅ‚ Larick siedzÄ…cy przy Taisie, która patrzyÅ‚a na Pola, którypatrzyÅ‚ na książkÄ™ leżącÄ… na jego kolanach. ZostaÅ‚y zneutralizowane, ale nie spocznÄ™, do póki Klucze nie zostanÄ…zniszczone  powiedziaÅ‚ Ryle. KtoÅ› mógÅ‚by je wykraść lub uwolnić i wszystkozaczęłoby siÄ™ od nowa. Tym razem mogÄ™ ich strzec przed Å›miertelnymi zÅ‚odziejami  zaofiarowaÅ‚ siÄ™Mysia RÄ™kawica. & a ja przed wszystkimi innymi gatunkami zÅ‚odziei  dodaÅ‚ skÄ…dÅ› Belfanior. Ale czy można je zniszczyć?  spytaÅ‚a Taisa. Po tym wszystkim, czego próbowaliÅ›my? Wszystko, co istnieje, posiada pewnÄ… sÅ‚abość  powiedziaÅ‚ Ibal, wychylajÄ…ckielich. BÄ™dziemy musieli dokÅ‚adnie to zbadać. To jest tutaj  powiedziaÅ‚ Pol. GdzieÅ› w Å›rodku znajdujÄ… siÄ™ rozrzuconewskazówki mojego ojca.PrzeczytaÅ‚em te notatki i zÅ‚ożę wszystko w caÅ‚ość.Zajmie totrochÄ™ czasu& Trzeba to zrobić  stwierdziÅ‚ Larick. Tak. Mimo wszystko, podziwiam ich wizjÄ™  rzekÅ‚ Ibal. Wiesz, gdybym byÅ‚Szalonym Różdżkarzem,Roger %7Å‚elazny a nie czÅ‚owiekiem Sztuki, który odebraÅ‚ tradycyjny trening, niesiedziaÅ‚bym tutaj z wami.Ryle spojrzaÅ‚ ostro na niego, Ibal zaÅ› zachichotaÅ‚. Nie patrz tak na mnie.Tkwisz w tym od samego poczÄ…tku.A gdybyÅ› byÅ‚Szalonym Różdżkarzem, co wtedy, Ryle?Merson odwróciÅ‚ wzrok. Nie mogÄ™ zaprzeczyć  powiedziaÅ‚. To zÅ‚e, ale nienawidzÄ™ ich za rozbicie tejwizji i za caÅ‚Ä… resztÄ™.  Nie mówiÅ‚em tego po to, żeby ciÄ™ irytować  ciÄ…gnÄ…Å‚ Ibal  ale jakoprzestrogÄ™.Nie wierz żadnym Szalonym Różdżkarzom poza tymi, którzy sÄ… tu obecni,chyba, że bÄ™dÄ… posiadali dobre dowody. Czy sÄ…dzisz, że Spier bÄ™dzie teraz szukaÅ‚ sprzymierzeÅ„ców? A czy przychodzi ci do gÅ‚owy coÅ› innego? Chyba coÅ› znalazÅ‚em  powiedziaÅ‚ Pol, przewracajÄ…c stronÄ™. Nie bÄ™dzie toproste.W pokoju zapanowaÅ‚o napiÄ™cie, jak gdyby nagle wzrosÅ‚o ciÅ›nienie powietrza.NarastaÅ‚o przez kilka minut, po czym opadÅ‚o. Co to byÅ‚o?  spytaÅ‚ Mysia RÄ™kawica.Klucze usiÅ‚owaÅ‚y rozsadzić swoje wiÄ™zienie, ogÅ‚osiÅ‚ Belfanior, ale im siÄ™ niepowiodÅ‚o.Twoje zaklÄ™cia okazaÅ‚y siÄ™ bardziej skuteczne. Bardzo obiecujÄ…ce  powiedziaÅ‚ Larick. Czytaj dalej, bracie, i zaznacz tenfragment.Pózniej, unoszÄ…c siÄ™ w powietrzu, niewidzialny, byÅ‚em jedynÄ… publicznoÅ›ciÄ…  zwyjÄ…tkiem drzemiÄ…cego smoka  kiedy Pol siedziaÅ‚ na parapecie Aviconet i graÅ‚powoli na gitarze zabandażowanymi rÄ™kami.UważaÅ‚em siÄ™ za szczęśliwego  tegodnia zyskaÅ‚em imiÄ™ i odnalazÅ‚em życiowe powoÅ‚anie.SÅ‚uchajÄ…c pieÅ›ni Pola,stwierdziÅ‚em, że chyba nie powinien okazać siÄ™ bardzo zÅ‚y, jak na przeklÄ™tego pana.Jego muzyka przypadÅ‚a mi do gustu.Wtedy wydarzyÅ‚o siÄ™ coÅ› dziwnego.Księżyc wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ zza chmur, spowijajÄ…cziemiÄ™ bladym Å›wiatÅ‚em.Blask padÅ‚ na Pola; przez chwilÄ™ zdawaÅ‚o mi siÄ™, że jegowÅ‚osy sÄ… biaÅ‚e z czarnym kosmykiem poÅ›rodku, a nie odwrotnie.W tym momencieprzypomniaÅ‚em sobie mojego pana jako niemowlÄ™ i wydaÅ‚o mi siÄ™, że na twarzy Polawidnieje twarz Deta, niczym maska.Widok ten byÅ‚ dla mnie wiÄ™cej niż naturalny, alewspomnienie, jakie wywoÅ‚aÅ‚, uznaÅ‚em za w pewien sposób niepokojÄ…ce.Zniknęłojednak w mgnieniu oka, a muzyka rozbrzmiewaÅ‚a nadal [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl