[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał pięknie przycięte włosy,lekko już szpakowate, niebieskie oczy i ładną, lekko oliwkowącerę.Kiedy go zobaczyłam po raz pierwszy, pomyślałam, że mojamama byłaby nim zachwycona - był uosobieniem elegancji,taktu i charyzmy.Mówił z lekkim szkockim akcentem, najpiękniejszą angielszczyzną, jaka istnieje.Zrobił na mnie piorunującewrażenie, tak mi się wizualnie spodobał.To on reprezentowałDankę przed sądem rodzinnym w walce o zatrzymanie Krzysia.Był miłym przeciwieństwem gbura, który bronił jej w sądzie koronnym w procesie o zabójstwo Karola.Przyszłam spózniona, przepraszając od progu.- Napijesz się czegoś? - zapytał, zanim odesłał sekretarkę.Poprosiłam o kawę.- Widziałem się z Danka - powiedział, sięgając do kieszenimarynarki.Wyjął z niej list i położył przede mną.- Prosiła, żebym ci to wręczył. Zgarnęłam list ze stołu i wrzuciłam natychmiast do torebki,palił mnie w rękę.- Mogę zapytać, o czym rozmawialiście?- Wiesz, jej syn Krzysztof został adoptowany - powiedział,patrząc mi w oczy.- Tak szybko?! - zapytałam przerażona.- To małe dziecko, już rok przebywał w rodzinie zastępczejod dnia, kiedy go.zabrano spod opieki twojej koleżanki.W zaistniałych okolicznościach to chyba najlepsze wyjście.Danka teżtak uważa.Patrzyłam przez okno na szarość dnia.Poczułam jakiś wielki, wszechogarniający mnie smutek.Nie chciałam się rozpłakaćprzed tym eleganckim mężczyzną, ale czułam zbierające się podpowiekami łzy.Hadon podjął temat, kiedy stwierdził, że panujęnad emocjami.- Danka nie życzyła sobie, żebym kontaktował się w tejsprawie z jej rodziną w Polsce.Służby socjalne musiały działać, takie są procedury.Mały jest już w nowej rodzinie, jestemprzekonany, że zapewnią mu szczęśliwe życie.Danka równieżto zrozumiała, choć jako matka pewnie nigdy nie pogodzi sięz faktem, że nie zobaczy już syna.Kiwnęłam głową, ale nie mogłam się jeszcze odezwać, bałam się, że załamie mi się głos.Tak szybko to się stało.Kiedypozwolono jej na powrót do miasta po trzymiesięcznym pobyciew schronisku dla kobiet, ucieszyłam się, że będę mogła jej pomóc i częściej ją widywać.Krzyś miał już półtora roku, bardzowyrósł przez ten okres, kiedy go nie widziałam.Niestety, Dankaod dnia przyjazdu do Londynu zaczęła mnie unikać.Zorganizowała sobie jakąś starszą panią do opieki nad Krzysiem i wróciłado pracy w zakładach mięsnych.Karol jeszcze odsiadywał wyrok.Odwiedziłam ją zaledwie trzy razy w ciągu tych czterechmiesięcy, a za piątym razem widziałam ją już po aresztowaniu.Niebawem minie rok od dnia zabójstwa.- Czy wiesz, co się stało? - zapytałam Hadona.- Wiem. Nie prosiłam go, żeby mi opowiedział, nie musiałam, chybachciał się ze mną podzielić tą smutną historią.- Kiedy pan Radymny wyszedł z więzienia, pojechał do niej.Dosłownie prosto z dworca pognał do jej mieszkania.Nie wiem,ile razy tam zachodził, ale wiem na pewno, że Danka nie chciała go wpuścić.Potem chyba jednak jakoś ją przekonał, pewniesiłą.Ile dni tam pomieszkiwał, nie mam pewności, ale biorącpod uwagę, że wyszedł z więzienia w listopadzie, a został zabityw grudniu, to ich odnowiony związek trwał miesiąc.Danka nie chciała się ze mną widywać, obawiała się byćmoże, że natknę się na Karola i doniosę, gdzie trzeba, że znówsą razem.Nigdy bym tego nie zrobiła.Zapytałam Hadona,w jakich okolicznościach odebrano jej Krzysia, bo nie było mnieprzy tym.- No cóż, opiekunka ze służb socjalnych złożyła jej wizytępóznym wieczorem, jeśli się nie mylę, było to trzeciego grudnia.Tak, trzeciego, bo czwartego zostałem poinformowany, żew poniedziałek odbędzie się kryzysowe spotkanie w sądzie, abyzadecydować, co dalej.Danka przyszła do mojego biura w tymsamym dniu z jakąś koleżanką i z Krzysiem na ręku.Powiemszczerze, sam się nie spodziewałem takiego obrotu sprawy, więcmoże dlatego dwa dni pózniej w takich beztroskich nastrojach stawiliśmy się przed sędzią.Był Karol, chyba trochę pijany z poprzedniego dnia, Danka, ja, moja koleżanka z kancelariioraz wszyscy zainteresowani sprawą prawnicy, opiekunowie,asystenci.Poczułam ukłucie zazdrości.Nie zwróciła się do mniew chwili strachu i zagrożenia, tylko do jakiejś innej kobiety.Może nie chciała, żebym zbyt wiele wiedziała o jej problemach,może mi po prostu nie ufała?- To, co się stało, wciąż jeszcze mnie prześladuje.- Hadonwstał od stołu i poszedł zamknąć drzwi do drugiego pomieszczenia.- To znaczy? - zapytałam.- Decyzja sędziego była jednoznaczna.Natychmiastowe odebranie Krzysztofa spod opieki matki.Natychmiastowe oznaczało odebranie małego Dance siłą - powiedział, siadającnaprzeciwko mnie.- Myślałam, że takie rzeczy się nie zdarzają w tym cywilizowanym kraju - odparłam.- To nie ma nic wspólnego z byciem cywilizowanym lubnie.- Hadon oparł łokcie o blat stołu i krzyżował ze sobą palcedłoni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl