[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczywistości granice byłypłynne.Ani w piaskach Sahelu, ani w równikowej dżungli, ani w buszu nie byłoprzejść granicznych, płotów, strażników.Byli co najwyżej degeneraci zkałasznikowami na ramieniu, biedacy z mózgami skażonymi komunistycznąmrzonką.Jeżeli ktoś ustanawiał jakiekolwiek granice, byli to oni.Granic nie uznawali również szamani, ale biały świat nie uznawał przecieżistnienia czarowników.Znalezienie białego, który wierzyłby w przepowiednieszamanów, ich zdolności do kontaktów ze światem duchów, graniczyło z cudem.Zdarzali się podróżnicy, którzy mieli dla nich szacunek.Zdarzali się też tacyludzie jak Anna - otwarci na duchowe wędrówki.W swoim  afrykańskim" życiuspotkała się kilka razy z szamanami i wierzyła, że obok materialnego świataistnieje jeszcze świat duchowy, zamieszkany przez liczne istoty.Część z nichbyła tam po to, by pomagać ludzkości i w różnych religiach nosiły różne nazwy.Chrześcijanie nazywali je aniołami, hinduiści dewami, buddyści -bodhisattwami.Były również dusze złe, które nie mogły znalezć drogi do Boga,Allacha, Atmana, Pierwotnej Energii, yródła %7łycia czy jakkolwiek ludzie wróżnych religiach określali wyższy byt, obdarzający ich duszą.Media i szamanispotykali się również z duszami uwięzionymi pomiędzy jednym a drugimżyciem, nie umiejącymi odnalezć drogi do Boga czy następnego życia.Annanależała do osób, które były świadome ich istnienia, a gdy medytowała, posyłałaim swoja energię, by mogły się uwolnić.Dzieliła swoje zainteresowania z córką,a David odnosił się do jej otwartości z ogromnym szacunkiem.Wiedział, że corazbardziej bolało ją, że mąż uważa te poszukiwania duchowe za stratę czasu.Nagrzane jak piekarnik ulice Bamako tętniły leniwym życiem.Czas płynąłwłasnym rytmem, zdecydowanie wolniej niż w Europie czy Chinach.David znałto doskonale - umawiając się na spotkanie na dziewiątą, wiedział, że przed dziesiątą nikogo nie zastanie.I często była todziesiąta następnego dnia! A to, że po drodze zaginęły dwadzieścia czterygodziny, przez które możnaby zarobić milion dolarów? Cóż znaczy zarobionyczy stracony milion? Przecież nic się nie zmieni we wszechświecie - Słońce niezgaśnie, Syriusz nie przystanie, pory roku będą następować po sobie tak, jakdotychczas.Co innego, gdyby chodziło o jednego dolara.Wtedy sprawa byłabypoważniejsza, bo za jednego dolara można kupić papkę kukurydzianą, którawykarmi całą rodzinę.Brak jednego dolara oznaczał głód.Ale miliona? Nie tylkoczas jest sprawą względną, priorytety również.Samochód podskakiwał na nierównej drodze.Boki asfaltowej szosy topiło słońcei nawierzchnia przypominała dziurawy ser ściekający nierówno po grzance.Natwardej, ubitej ziemi siedzieli żebracy, bawiły się brudne, półnagie dzieci, kwitłhandel.Handel w Bamako, podobnie jak w większości miast afrykańskich,odbywał się na ulicy, nie tylko na wielkich targach.Każda cena podlegałanegocjacjom i David to lubił.Radości targowania oddawał się przed każdym wyjazdem do Anglii.Najchętniejw towarzystwie Anny, która chętnie obdarowywała rodzinę egzotycznymiprezentami.Jechali na targ bladym świtem i targowali się o każdy  grosz".Takabyła lokalna tradycja, a przyjęcie ceny bez negocjacji często wprawiałosprzedawcę w zły humor.Gdyby kupili piękną senegalską sukienkę w kolorowewzorki za proponowane na początku dziesięć euro, cały dzień zastanawiałby się,czy nie mógł zażądać wyższej ceny.Podczas takich rozmów ludzie poznawali sięnawzajem.Po piętnastu minutach przerzucania się argumentami typu  muszęzarabiać na szkołę dla dzieci", obie strony dowiadywały się przy okazji wiele oswym życiu, rodzinach, jaki strój jest najodpowiedniejszy na jaką okazję, któramaska chroni od złych duchów, a która przynosi pieniądze.Te dyskusjeznajdowały potem odbicie w artykułach, która Anna pisywała dla różnych gazet itłumaczyła dla Davida [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl