[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była przyzwyczajona do takich reakcji.Frączak postukał jeszcze w klawisze, zgasił światło i wrócił naparter.Zanim pozamykał wszystkie drzwi, wyjrzał przez okno wstronę sąsiedniego ogrodu i pomachał.Dziewczynki nieoderwały oczu od kartek i nie przerwały rysowania.Wychodzącsłyszał pokrzykiwania i śmiech. 24.Frączak szedł ogrodową ścieżką w stronę domu.Kiedy stanąłprzed drzwiami i wyciągnął rękę do klamki, usłyszał głosy zbocznej części ogrodu, ruszył więc w tamtą stronę.Teresa Rupert siedziała skulona na drewnianym stołku ipieliła grządki, mówiąc coś pod nosem niezrozumiale.Frączakz każdym krokiem słyszał coraz wyrazniejsze pomstowaniestarszej pani.- A ty wstrętna gadzino! Ty żmijo jadowita, ty padalcu! To jasię całe życie męczę, staram, a ty co? - Teresa przetarła czołobrązową od ziemi ręką i schyliła się ponownie.- Przyjechałaśna gotowe? Chcesz teraz zabrać naszą krwawicę? Chceszodebrać nam dom rodzinny? Wszystko, co zostało porodzicach? Po matce i ojcu? Po babci i dziadku? - burczała podnosem coraz głośniej.Komisarz podszedł bliżej, ale ona nie zwracała uwagi naotoczenie.Pieliła energicznie, wyrywając gołą dłonią pokrzywy,perz, mniszek.I pokrzykiwała, rzucając niezbyt groznewyzwiska, które brzmiałby śmiesznie, gdyby w jej głosie niedzwięczała tak silna nienawiść.-Pani Tereso, pani Tereso - Frączak próbował zwrócić nasiebie uwagę.- Proszę posłuchać.Muszę z panią porozmawiać.Rwała dalej, ale przestała przeklinać.Dotarła do końcazagonu i wstała.- Nic nie powiem.I domu nie oddam.Policjant westchnął.- Chcę z panią porozmawiać o pani bracie.Muszę.PanTomasz został zamordowany, a ja chcę znalezć mordercę.- Niech pan dobrze szuka.Musi być sprawiedliwość.Ktowiedział, że ta kobieta tak nas oszuka.Tomasz też nie wiedział.A ja jeszcze pomogłam i przywiozłam obraz.Co mniepodkusiło, żeby jej uwierzyć? - Teresa złościła się corazbardziej, a komisarz słuchał i notował w myślach.- Oddała jej pani obraz? - spytał, nie wiedząc dokładnie, oczym rozmawiają. - Oba oddałam.A teraz żałuję.Jeden ma zwrócić.A jak niezwróci?- Jeśli obraz jest stary, to pani Polańska nie przewiezie goprzez granicę bez certyfikatu z Muzeum Narodowego.Więcproszę się nie martwić.Frączak starał się ją uspokoić, ale nie słuchała.Złościła siędalej.- Pani Tereso - zaczął ponownie - proszę się tak niedenerwować.Zadzwonił telefon.Frączak chwilę słuchał, kilka razyprzytaknął.- To gdzie ona jest? - spytał wreszcie i powysłuchaniu odpowiedzi skończył rozmowę.- Pani Tereso, pani Janina nigdzie teraz nie pojedzie.Jest wszpitalu, zachorowała, zabrano ją z hotelu na obserwację.- Janina? A myślałam, że ta kobieta nie ma serca - zdziwiłasię Teresa.- Bo to serce, prawda?- Nie powiedzieli tego.Muszę tam pojechać, więc nasząrozmowę skończymy pózniej.Przyjadę do pani, pewnie jutro.Może będzie pani wnuczka.Kiwnął głową na pożegnanie i ruszył do furtki.Kiedy mijał zielone ogrodzenie, Teresa otrzepała sukienkę,przysiadła na ławce, patrzyła po kolei na wszystkie grządki ilekko się uśmiechała.Zanim wróciła do domu, oczyściła ze zbędnych roślinostatnie miejsce ogrodu, pozostawiając sadzonki sałat, rzędytruskawek, poletka ziół i klomby kwiatów.W kilku miejscachprzekwitały ostatnie tulipany.W drzwiach pojawiała się Magda.- Babciu, wracam właśnie ze spaceru po Kępie.Zrobięherbatę, może wypijemy na tarasie?Teresa niosła pełną foliową torbę.Szła wolno, zmęczonakilkugodzinną pracą.- Chętnie się napiję, ale w kuchni, trochę osłabłam.- Już wstawiam czajnik - dziewczyna uśmiechnęła się.- Teżjestem zmęczona.Przeszłam dziś naszą drogę z dzieciństwa.Chciałam być bliżej Tomasza.Trochę się zmieniło, ale czułamsię, jakbym była na spacerze z dziadkiem. Nalała do czajnika wodę z przezroczystego kanistra i wyszła zkuchni, by rozebrać się po spacerze i przygotować do kolacji.Teresa zostawiła torbę z roślinami w chłodnej sieni i myłaręce w kuchennym zlewie.- Którędy poszłaś, Madziu? - spytała wnuczkę, wytarła ręceścierką i otworzyła szufladę, szukając kremu.- Spacer zaczęłam na rondzie Waszyngtona; wysiadłam zautobusu i szłam Francuską do Lipskiej.Potem w stronę Wisływzdłuż Aotewskiej, skręciłam w Walecznych, pózniej minęłamFrancuską i szłam drugą stroną Walecznych, aż do Nobla iNobla doszłam do Obrońców.Wiesz, babciu, ze stadionusłychać dudnienie i widać dzwigi.Zaczęła się budowa.Poza tymwszędzie kwitną rajskie jabłonie.- Przeszłaś spory kawałek.Musisz być zmęczona podzisiejszym dniu.- Ty też, babciu.Najpierw zdenerwowanie w kancelarii,pózniej napracowałaś się w ogródku.- Musiałam odreagować głupotę Tomasza - Teresę znowuogarnęła złość.- Nie mógł mi powiedzieć o tym dzieckuwcześniej? Może dałoby się temu zaradzić.Magda wypiła ostatni łyk herbaty.- Babciu, myślałam dzisiaj sporo o tym szwedzkim Janie.Może Tomasz nie wiedział, że ma syna? Może Janina niezdążyła mu powiedzieć.Bo kiedy? Widziała się z nimwieczorem, w dniu, kiedy umarł, ale przy nas nie mówiła.Apotem.Widziałam ją, jak wychodziła z domu Tomasza.Chybasię kłócili, ale chodziło o Leszka i obrazy.Janina krzyczała, aTomasz był strasznie zły.Dawno nie widziałam u niego takiejzłości.Powiedział, żeby do niego nie dzwoniła, że on zadzwoni.- Z syna raczej by się ucieszył.Bardzo żałował, że nie miałdzieci.Dlatego tak cię kochał i tak się o ciebie troszczył.- Zastąpił mi dziadka i ojca.Przecież tata umarł, jak byłamtaka mała.A dziadka nie znałam.- Nasza rodzina nie miała w życiu szczęścia.Tomek samotny,ja sama przez tyle lat.Tylko Marysia miała swojego Leszka iprawdziwy dom.- Cioci Marysi się udało.A tobie babciu? Nie było chyba tak zle.- Co ty tam możesz wiedzieć, moja wnuczko.Męża niemiałam, straciłam syna i synową.Lepiej nie mówmy już o tym.Kończmy kolację i posprzątajmy.Ja już odpoczęłam, a ty?- Boli mnie trochę gardło po wtorkowym deszczu.Zmokłam,a potem zasnęłam przy otwartych drzwiach do ogrodu - Magdawyglądała blado, Teresa mimo swojego wieku robiła wrażeniezdrowszej.- Wez aspirynę, a potem zaparzę ci ziółka.Po nich na pewnoprzestanie cię boleć.-Wiesz, babciu, myślałam dziś o Danusi i Rysiu.Testamentsprawił im spory zawód.Chyba naprawdę liczyli na dom -Magda lubiła Ryśka, nie lubiła Danki, ale oboje z Rysiem byliczęścią jej dzieciństwa.- Może pieniądze są im teraz potrzebne.Wieczorem u Tomasza mówili o inwestycjach.Mają dużerodziny.Więc jak sprzedamy dom, może pożyczę im jakąśsumę.- Nie rozmawiajmy już o tym, Madziu - Teresa była zła izmęczona.Miała dość wrażeń i chciała iść spać- Ten policjant mówił, że Janina w szpitalu, chora - po-wiedziała w końcu.- Jutro chcę ją odwiedzić.A ty wezaspirynę.Ziółka zaparzę ci rano.Magdę zdziwił nerwowy ton starszej pani, zazwyczaj miaławyjątkową cierpliwość, a dbałość o zdrowie rodziny uważała zanajważniejsze zadanie.Jednak wrażenia ostatnich dni, pogrzeb szwagra, śmierćbrata i pojawienie się dorosłego bratanka mogło każdegowyprowadzić z równowagi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl