[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pakowanie bagaży trwało w najlepsze, kiedy Serenawróciła do domu, wyglądając, jakby przybyła z Kaszmiru, a nie zRzymu.Beatrice zstępowała ze schodów z dwoma pudłami na kapeluszew rękach, kiedy spostrzegła kuzynkę, której nie widziała odpięciu lat.Serena wkroczyła do domu jak zwykle pełna energii, prezentującsię bardzo egzotycznie w turbanie i ognis-toczerwonej sukni, zesrebrnym sztylecikiem wpiętym w kolorowy szal z frędzlami,którym była przepasana.Jednak wzrok Beatrice przyciągnęła przede wszystkim pozłacanaklatka ze skrzeczącą papugą.Skąd kuzynka mogła czerpać inspirację do takichekstrawagancji?Turban, który wyglądałby co najmniej dziwnie na głowieBeatrice, u Sereny, z jej śniadą cerą i ciemnymi włosami,intrygował.Gdyby chcieć porównać ją do budowli, musiałabybyć barokowa. 172ELAINE COFFMANSerena bez wątpienia miała talent aktorski.Była bardzo śmiała idoskonale czuła się nawet w najdziwniejszych strojach.Beatricezastanawiała się, czy kuzynce kiedykolwiek przyszło do głowy,że mogłaby występować na scenie.Zbiegła ze schodów ipołożyła pudła na krześle.- Sereno, tak się cieszę, że cię widzę! Przeżyłam rozczarowanie,nie zastając cię tu po przyjezdzie,- Gdybym wiedziała, że tu jesteś, natychmiast popędziłabym dodomu.Od kiedy u nas bawisz?Serena odstawiła klatkę z papugą; kuzynki wyścis-kały sięserdecznie.- Powiem tylko, że na tyle dawno, by się za tobą stęsknić.- Co się dzieje? - zapytała Serena.- Chyba jeszcze nigdy niewidziałam tu takiego bałaganu.- Przenosimy się na pewien czas do Villa Adriana -odpowiedziała Beatrice.Tito pakował się w swoim pokoju w towarzystwie kamerdynera.Ledwie usłyszał, że wróciła Serena, natychmiast zszedł na dół.- Witaj w domu, córko.Pewnie już wiesz?- Tak, i bardzo się cieszę, że podjąłeś tę decyzję.Za długotkwiłam w Toskanii.- Tkwiłaś? O czym ty mówisz? Przecież dopiero co przyjechałaśdo domu.- Tak się cieszę, że cię widzę, papo.- Pocałowała ojca w policzek.Tito zauważył papugę i przyjrzał się jej krytycznie.- Po co ci ten ptak?- Uczę go mówić. NIEBO I PIEKAO173- Mało ci jeszcze skrzeku ptaków dookoła? Musiałaś przywiezćjeszcze jednego?- Bądz dla niej miły.Jest wrażliwa.- Nie może być zbyt wrażliwa, skoro stroi się w takie dziwacznepióra.Serena roześmiała się i uniosła klatkę.- Idę przywitać się z mamą, a potem zacznę się pakować w swoimpokoju.Tyle jest do zrobienia!- Po co ten pośpiech? Przecież możesz zlecić służącej, żeby siętym zajęła - zauważył Tito, lecz Serena była już zbyt daleko, bygo słyszeć.Tito popatrzył na Beatrice, która wciąż czuła lekkieoszołomienie.- Za każdym razem, gdy wraca do domu, boję się, że zobaczębanany w jej włosach.Beatrice przyłożyła dłoń do ust i odwróciła się, by stłumićśmiech.Wuj spostrzegł, że służba szykuje wozy towarowe;wyszedł z domu, żeby się im przyjrzeć.Trudno było się nie zorientować, że jest szczęśliwy na myśl opowrocie do domu, w którym urodził się i dorastał.Cieszył się teżz tego, że mógł przekazać go synowi, podobnie jak uczynił tojego ojciec.Wszyscy wiedzieli, że jest podekscytowany perspektywądoglądania rodzinnych ziem.Pragnął się też przekonać, jak przezte lata wypełniano jego polecenia dotyczące posiadłości, chociażwiedział już od Angela, że zarządca majątku interesuje się przedewszystkim wynagrodzeniem. Tymczasem Angelo nadzorował pakowania nielicznychprzedmiotów, które chciał zabrać do Turynu.Z korytarzadochodził go niecodzienny zgiełk.Wszyst 175ELAINE COFFMANkie drzwi w domu były otwarte; znoszono meble, lustra i obrazy.W pokojach wciąż pakowano kufry; gotowe do drogi, czekały wkorytarzu na zniesienie na dół.Wszędzie walał się gruby szary papier i kawałki sznurka.Słychaćbyło ożywione głosy służby.Tito krzątał się na dziedzińcu,podobny do koguta, który właśnie goni gromadkę kur.Gisella doglądała pakowania w swoim buduarze.Serena popatrzyła na to, co się dzieje, i stwierdziła:- Boli mnie głowa.Na pewno z powodu męczącej podróży zRzymu.Pójdę do swego pokoju i położę się z okładem z octu.Beatrice z trudem powstrzymała śmiech.Kuzynka zawsze byłagotowa wynalezć tysiące powodów, by wymigać się od pracy.W ciągu kilku następnych dni w domu wciąż się krzątano.Przynoszono nowe kufry, szybko wypełniane ubraniami iwieloma innymi przedmiotami, które Gisella uważała zaniezbędne.Nie zwracała uwagi na zapewnienia męża, że ,,w VillaAdriana jest mnóstwo mebli i różnych drobiazgów, którymikobiety zaśmiecają dom".- Chcę, żeby Angelo miał też moje rodzinne meble, a z kolei wVilla Adriana są rzeczy, które chciałabym przewiezć do VillaMirandola - wyjaśniła Gisella.Tito przeraził się nie na żarty na myśl o tym, że podobne piekłoczeka go przed powrotem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl