[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.nic takiego, naprawd.prosz mi nie dzi kowa , to drobiazg -i tak dalej i dalej.Oddaj c tyleset strza ów dziennie, mo e ju przesta em zwraca uwag nawybuchy; mo e s dzi em, i otwieram klatki na go bie i wype niam niebo mlecznobia ymptactwem.Widzieli cie kiedy na ekranie syntetycznego potwora, Frankensteina odrobionegojak istota z krwi i ko ci? Czy mo ecie sobie wyobrazi , e kto go przyuczy , eby poci gaza spust i widzia równocze nie wyfruwaj ce go bie? Frankenstein to nie mit: Frankensteinto nader realny twór zrodzony z osobistego do wiadczenia wra liwego cz owieka.Potwór jest zawsze bardziej realny, kiedy nie udaje istoty z krwi i ko ci.Potwór na ekranie to nic wporównaniu z potworem wyobra ni; nawet istniej ce patologiczne potwory, które trafiaj nakomisariaty policji, s zaledwie mglistymi przejawami potwornej rzeczywisto ci, w jakiejmusi patolog.Ale by potworem, a zarazem patologiem - to ju domena zarezerwowanadla okre lonego gatunku ludzi, którzy zakamuflowani jako arty ci s wysoce wiadomi faktu,sen niesie w sobie jeszcze wi ksze niebezpiecze stwo ni bezsenno.Po to, eby niezasn , eby nie pa ofiar bezsenno ci zwanej  yciem", uciekaj si do narkotykuwiecznego zestawienia razem s ów.To nie jest proces automatyczny, jak twierdz , bo zawszeistnieje z udzenie, e w ka dej chwili mog przesta.Ale przecie nie mog ; uda o im sijedynie stworzy z udzenie, które jest ju jakim osi gni ciem, dalekim jednak od stanuprzebudzenia, czynnego lub biernego.Pragn em by rozbudzony, nie mówi c ani nie pisz co tym, aby móc w pe ni akceptowa ycie.Wspomnia em o pradawnych ludziach w odleg ychzak tkach wiata, z którymi cz stokro nawi zywa em czno.Dlaczego uwa em, e ciludzie  pierwotni" lepiej mnie rozumiej ni kobiety i m czy ni z mojego otoczenia.Czyby em na tyle szalony, eby w co takiego wierzy ? Nie s dz.Owi  pierwotni" ludzie tozdegenerowane pozosta ci dawniejszych ras, cz owieka, który, jak podejrzewam, musiamie lepszy kontakt z rzeczywisto ci.Ci gle widzimy dowody nie miertelno ci ca ej rasy wtych jej przedstawicielach z przesz ci, którzy nadal trwaj w - przyblak ej wprawdzie -chwale.Nie moja to rzecz, czy rodzaj ludzki jest nie miertelny, czy nie, ale ywotno tejrasy co dla mnie znaczy, a jeszcze wi cej znaczy, czy jest ona aktywna, czy u piona.Kiedyywotno nowej rasy maleje, ywotno dawnych ras nabiera dla rozbudzonego umys ucoraz wi kszego znaczenia.ywotno dawnych ras trwa nawet po mierci, tymczasemywotno nowej rasy w przededniu mierci jakby w ogóle nie istnieje.Jak gdyby cz owiekniós brz cz cy rój pszczó do rzeki, aby je tam utopi.Taki obraz chodzi mi po g owie.Gdybym tylko by tym cz owiekiem, a nie pszczo ! W pewien niejasny, niewyt umaczalnysposób wiedzia em, e jestem cz owiekiem, e nie uton wraz z rojem tak jak inni.Zawsze,kiedy znalaz em si w grupie, dostawa em znak, eby wyst pi z szeregu; od urodzenia takmnie wyró niano, cho bym wi c prze ywa najgorsze udr ki, wiedzia em, e nie smiertelne ani e nie b trwa y wiecznie.Zawsze te , kiedy proszono mnie, ebym wyst pinaprzód, dzia o si ze mn co dziwnego.Wiedzia em, e przewy szam cz owieka, którymnie wzywa! Olbrzymia pokora, jak przejawia em, nie wynika a wcale z hipokryzji, lecz zuprzytomnienia sobie donios ci sytuacji.W asna m dro , któr ju mia em nawet jakowyrostek, napawa a mnie przera eniem; by a to m dro cz owieka  pierwotnego", któryzawsze przewy sza cywilizowanego cz owieka trafn ocen wymogów okoliczno ci.Jest to dro ycia, nawet je eli ycie na pozór przechodzi obok takich ludzi.Czu em si prawietak, jak gdyby wystrzelono mnie na orbit egzystencji, która dla reszty ludzko ci nieosi gn a jeszcze pe nego rytmu.Je eli mia em z nimi pozosta i nie da si zepchn w innsfer egzystencji, musia em jako zabi czas.Z drugiej strony, pod wieloma wzgl dami niedorasta em do ludzi wokó mnie.Zupe nie jak gdybym przeszed przez ognie piekielne nie wpe ni oczyszczony.Nadal mia em ogon i rogi, a kiedy wzbiera y we mnie nami tno ci, plu emtruj siark , która nios a spustoszenie.Zawsze mówiono, e mam  diabelne szcz cie".Dobro, jakie mnie spotyka o, nazywano  szcz ciem", z o natomiast uwa ano za wynikmoich s abo ci, czy raczej za skutek mojej lepoty.Rzadko ktokolwiek dostrzega we mnieo! By em w tej materii szczwany jak sam diabe.Wszyscy natomiast widzieli, e cz stobywam lepy.W takich chwilach zostawiano mnie samego, unikano, jak nie przymierzaj cdiab a.Po czym sam dobrowolnie opu ci em wiat i wróci em do ogni piekielnych.Te ruchytam i z powrotem s dla mnie tak realne, czy wr cz bardziej realne ni cokolwiek, co sizdarzy o mi dzy nimi.Przyjaciele, którzy s dz , e mnie znaj , nic o mnie nie wiedz , boprawdziwy ja przechodzi em niezliczon ilo razy z r k do r k.Ani ci, którzy mi dzi kowali,ani ci, którzy mnie przeklinali, nie wiedzieli, z kim maj do czynienia.Nikt nigdy nie znalazdo mnie klucza, gdy bez przerwy wymazywa em swoj osobowo.Trzyma em tak zwan osobowo " w zawieszeniu a do chwili, kiedy pod wp ywem koagulacji z apie w ciwyludzki rytm.Postanowi em chowa twarz a do chwili, w której zrównam krok ze wiatem.By to niew tpliwie b d.Nawet zabijaj c czas warto przybra rol artysty.Dzia anie jestwa ne, nawet je eli oznacza bezprzedmiotow dzia alno.Nie powinno si mówi  tak", nie",  tak",  nie", nawet je eli zajmuje si najwy sze stanowisko.Nie powinno si ton wludzkiej fali przyp ywu, nawet po to, eby zosta mistrzem.Nale y za wszelk cen wybijaasny rytm.W ci gu kilku krótkich lat zgromadzi em tysi cletnie do wiadczenie, niestety jezaprzepa ci em, bo mi nie by o potrzebne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl