[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak samo przemierzyła swoje mieszkanie, swoje byłe mieszkanie, i skierowała sięprosto do telefonu obok łóżka, nadal jej łóżka.Umówiła się, że ekspert od Sotheby'ego przyjdzie wmożliwie najkrótszym terminie i sporządzi spis wszystkich rzeczy wartościowych stanowiących jejwłasność, włącznie z przedmiotami pozostawionymi na składzie, po czym jak najprędzej wystawi jena licytację.Teraz, myślała po odłożeniu słuchawki, siedzi na swoim byłym łóżku, ponieważrzezbione i pozłacane osiemnastowieczne lit a la Polonaise, z oryginalną lekką narzutą zhaftowanego jedwabiu, uzyska dobrą cenę.Czy siedzi na swoim byłym materacu? Przypuszczalnietak, doszła do wniosku, nie całkiem pewna, czy widziała kiedyś materac wystawiony na licytacjęwraz z łóżkiem.Lepiej tego nie wiedzieć.- Maxi? Gdzie jesteś? - usłyszała wołanie.- Tutaj, w sypialni - odparła, nagle niezdolna ją nazwać swoją sypialnią.W drzwiach pojawiła się Angelika, zarumieniona po przeżytych tego dnia przygodach.- Uściskałaś dziś matkę? - zapytała Maxi cienkim głosem.- Chyba nie to ci jest potrzebne - zauważyła Angelika, zbliżając się do niej ostrożnie.-Raczej intensywna terapia.Może transfuzja.Za bardzo się zharowałaś.- Spróbuj mnie uściskać - poradziła Maxi.Angelika objęła ją mocno jak atletka, uniosła wgórę, okręciła się z nią parę razy, po czym padła na łóżko, z matką wciąż w ramionach.- Pomogło? - zagadnęła niespokojnie, bacznie wpatrzona w Maxi szczerymi, bezbronnymioczami.- Bardzo.Dziękuję, kochanie.Muszę ci powiedzieć coś niezbyt miłego.- Jesteś chora! - Angelika poderwała się raptownie.- Nie, do diabła.Wcale nie jestem chora.Jestem zdrowiusieńka.Ale musiałam sprzedaćmieszkanie.Nie możemy już tu mieszkać.- Dajesz słowo, że nie jesteś chora?- Przysięgam.na co mam przysiąc, żebyś uwierzyła?- Na moją głowę. - Przysięgam na twoją głowę, że jestem absolutnie zdrową matką.Wystarczy?- Tak.Więc dlaczego sprzedałaś mieszkanie? - spytała Angelika z wyrazną ulgą.- To długa, bardzo skomplikowana historia, ale przede wszystkim potrzeba mi pieniędzy.Angelika zmarszczyła się próbując zrozumieć słowa, których nigdy w życiu nie słyszała zust matki.- Na jakiś zakup? - odezwała się w końcu.- Tak.i nie.Angelika okazała cierpliwość.- Według mnie naprawdę byłoby lepiej, mamo, gdybyś mi opowiedziała tę historięniezależnie od jej długości.Jestem już w tym wieku, że zrozumiem.Kiedy Maxi skończyła, zapadło milczenie, bo Angelika rozważała sytuację.- Tak jak ja to widzę - rzekła wreszcie - postąpiłaś jak trzeba.Przypomina to prawdziwe życie.Właściwie.jest prawdziwym życiem.To.ciekawe.Może nie zabawne, ale dające do myślenia.A teraz następny problem: gdzie zamieszkamy?Wybrałabym aleję Kolumba, ale wiem, że ty byś się nie zdecydowała.Zresztą nie powinnyśmywydawać na życie, co? Więc czemu się nie wprosić do wujka Toby'ego? Nie wezmie pieniędzy, matrochę wolnego miejsca, jedzenie będzie wyśmienite.Przypuszczalnie ucieszy się z towarzystwa.Ijeszcze coś, zawsze po szkole mogę przychodzić do  G&K , robić coś pożytecznego, doręczaćpaczki, wysyłać listy albo pomagać w pracowni graficznej.- Nie zbliżaj się do pracowni graficznej!- Co tam jest, węże? Okej, nie będę, ale nie widzę powodu, dla którego nie miałabym sięwziąć do roboty i pomóc, prawda?- %7ładnego.- Maxi poszukała wilgotnej chusteczki Donalda Trumpa, bo nie nosił w kieszeninic tak pospolitego jak kleenex, i możliwie ukradkiem otarła załzawione oczy.- Po trzecie i ostatnie, a nie dbam o to, że ci się nie spodoba mój język - oświadczyłaAngelika - powiem szczerze, mamo, że Cutter to gówniarz.Maxi popatrzyła dokoła i zastanowiła się, co znanego jest w jej otoczeniu.Toby natychmiastgościnnie przyjął ją i Angelikę, musiały się jednak pomieścić w dwóch małych pokoikach natrzecim i ostatnim piętrze jego długiego, lecz wąskiego domu.Na parterze znajdował się basen ikuchnia; całe pierwsze piętro to był duży salon, a na drugim królował Toby.Maxi wyobrażała sobie, że dostaną drugą dużą sypialnię na tym piętrze, dopóki nie odkryła,że India spędza u Toby'ego co drugi weekend.Szafy w tej sypialni wypełniała jej garderoba i Boże,zmiłuj się, nawet pościel. Maxi za nic na świecie nie chciałaby mieszkać na tym samym piętrze co para, któranieśmiało próbuje sobie uwić gniazdko.Właściwie, gdyby wiedziała, że India tyle czasu spędza wNowym Jorku, w ogóle nie dzwoniłaby do Toby'ego, skoro jednak to zrobiła, nalegał, abywprowadziły się z Angeliką.Czy czuje się jak przyzwoitka? - myślała.Nie, nie tak dorośle.Jak uczestniczka obozuletniego! Otóż to.Zupełnie jakby spędzały z Angeliką lato na obozie, wyrwane ze znanegootoczenia, koczujące w obcym miejscu, z zaledwie kilkoma wypchanymi zwierzętami Angeliki, zjej podręcznikami i paroma oprawionymi w ramki fotografiami Maxi, aby mieć poczucieswojskości.Garderoba Maxi wisiała na nieporęcznych metalowych stojakach, dokupionych, bo szafy niewystarczały.Tak, krzyżówka letniego obozu z małym, zatłoczonym salonem wystawowymprojektanta mody, zawyrokowała.Dzięki Bogu kupiła wszystkie wiosenne i letnie kreacje, zanim spadł topór, myślała Maxispoglądając na pełne stojaki.Zajmowały niemal całą powierzchnię pokoju.Musiała sięprezentować bogato, pewnie i całkowicie beztrosko, bo co dzień przy lunchu czarowałapotencjalnych klientów, ale na szczęście dla redaktorek wielu periodyków spece od reklamy,zatrudniani przez producentów gotowej odzieży  prywatnie przynoszą rzeczy uszyte przezprojektantów do biura, aby redaktorka mogła z nich wybrać, oczywiście po cenach hurtowych.Aledziś wieczór może się odprężyć, pomyślała, włożyć workowate kaszmirowe spodnie od Zorana wkolorze kości słoniowej i takiż pulower z dodatkiem jedwabiu, krótki, robiony ściągaczem, zdekoltem w łódeczkę.Te dwie rzeczy były trzy razy za drogie i zgodnie z nakazem mody o trzynumery za duże.Kaszmir, zauważyła Maxi zawiązując buty na gumowej podeszwie, jest równąosłodą życia jak mleko matki, ale znacznie łatwiej osiągalną.Nie zależało jej na tym, aby podeszczowej kwietniowej pogodzie nastała ciepła wiosna.Gdyby mogła, nosiłaby sześć warstwkaszmiru, dopóki nie wygrałaby bitwy z Cutterem.Westchnęła ze świadomością, że najdroższawełna nie rozproszy obecnych trosk.Zalała ją fala nieskończenie smutnej tęsknoty za wujem Natemi ciotką Minnie.Im najlepiej byłoby się zwierzyć, ale wuj zmarł na zawał zaraz po pięćdziesiątce,ciotka zaś przeniosła się do rodzinnego domu Landauerów w Palm Beach.Teraz nieładnie byłobyzakłócać jej spokój powikłaniami z  G&K , ale brak tych dwojga był taki dotkliwy.Maxi cicho zeszła na dół i zatrzymała się przed drzwiami kuchnio-jadalni, gdzie Toby zajętybył gotowaniem.- To klops i doceń swoje szczęście, że kucharz poda ci coś równieskomplikowanego przy własnym stole.- Czy Toby już w tak młodym wieku mówi do siebie? Mielizjeść obiad we dwójkę, bo Angelika była u Rocca, India zaś w Hollywood.Maxi ciekawie zajrzałado dużego pokoju o dwojakim przeznaczeniu.Wytarta skórzana odzież, porozrzucana tu i ówdzie wkuchni, natychmiast naprowadziła ją na trop Justyna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl