[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Saint-Do-mingue jej stan szybko się pogorszył.Wkrótce ponownie zaszła w ciążę, powtórzył się dramat utraty dziecka i dzięki zabiegom Tante Rose kolejny raz uniknęła śmierci.W krótkich okresach, kiedy wydawało się, że zaburzenia Eugenii ustępują, w rezydencji pana oddy-chano z ulgą i nawet niewolnicy na plantacjach trzciny, którzy widywali ją tylko z daleka, gdy wycho-dziła na dwór owinięta w swoją moskitierę, czuli tę poprawę.„Nadal jestem ładna?”, pytała Tété, doty-kając ciała, które straciło całą swą zmysłowość.„Tak, bardzo ładna”, zapewniała ją dziewczyna, ale niedawała pani przejrzeć się w weneckim lustrze w salonie, dopóki jej nie wykąpała, nie umyła włosów, nie ubrała w jedną z wytwornych, choć niemodnych sukni i nie umalowała policzków karminem, a po-wiek węglem.„Zamknij tylne drzwi i podpal liście tytoniu, żeby wypłoszyć owady.Zjem kolację l mę-żem”, nakazywała jej ożywiona Eugenia.Tak wystrojona, chwiejnym krokiem, z szeroko otwartymi oczami i rękami drżącymi od opium, pojawiała się w jadalni, gdzie jej noga nie postała od tygodni, Val-morain witał ją z zaskoczeniem połączonym z nieufnością, bo te sporadyczne pojednania miały to do siebie, że nigdy nie było wiadomo, jak się skończą.Przykrości doznane w małżeństwie sprawiały, że wolał odsuwać ją na bok, jakby ta odziana na co dzień w szmaty zjawa nie miała z nim nic wspólnego.Jednak kiedy odświętnie ubrana Eugenia pojawiała się w ciepłym świetle kandelabrów, na kilka chwil wstępowała w niego nadzieja.Już jej nie kochał, ale była jego żoną i musieli zostać razem aż do śmier-ci.Te przebłyski normalności zwykle wiodły ich do łóżka, gdzie on niczym wygłodniały’ marynarz rzu-cał się na nią bez zbędnych wstępów.Uściski nie były w stanie ich połączyć ani sprowadzić Eugenii z powrotem na drogę rozsądku, ale czasem oznaczały kolejną ciążę i tak powtarzał się cykl nadziei i roz-czarowania.W czerwcu tego roku okazało się, że znowu jest brzemienna, i nikt, a już najmniej ona, nie odważył się świętować tej nowiny.Traf chciał, że tej samej nocy, której Tante Rose potwierdziła jej stan, odbyła się calenda; Eugenia nabrała przekonania, że bębny ogłaszają poczęcie potwora.Stworze-nie w jej brzuchu zostało przeklęte przez vodou, było dzieckiem zombi, żywym trupem.Nie dawała się w żaden sposób uspokoić, a jej urojenia były tak silne, że zaraziła nimi Tété.„A jeśli to prawda?”, zapy-tała, roztrzęsiona, w rozmowie z Tante Rose.Uzdrowicielka zapewniła ją, że nikt nigdy nie spłodziłzombi, że trzeba by go robić ze świeżego trupa, co wcale nie jest takie proste, i zaproponowała, że od-prawi obrzędy leczące chorobę wyobraźni, na którą cierpi pani.Zaczekały, aż Valmorain wyjedzie.Tan-te Rose przystąpiła do odczyniania rzekomej czarnej magii bębnów za pomocą skomplikowanych rytu-ałów i zaklęć mających przemienić małego zombi w normalne dziecko.„Skąd będziemy wiedziały, że zadziałało?”, zapytała na końcu Eugenia.Tante Rose podała jej do wypicia wywar z ziół wywołujących mdłości i powiedziała, że jeśli wysika się na niebiesko, to wszystko poszło dobrze.Następnego dnia Tété wyniosła nocnik z niebieskim płynem, co tylko połowicznie uspokoiło Eugenię, uznała bowiem, że wrzucili coś do środka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Marczyński Antoni Wyspa nieznana 3 Królowa Othe
- PS03 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Wyspa Zloczyncow
- Wyspa Robinsona Arkady Fiedler
- Vanderbes Jennifer Wyspa Wielkanocna
- Katherine Stone Wyspa marzeń
- Richards Emilie Wyspa Whiskey
- Stone Katherine Wyspa Marzeń
- Sharpe Isabel Wesele na Karaibach Trzy wesela 02
- Allende Isabel Dom duchów 02 Portret w sepii
- Allende Isabel Miłoć i cienie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuba791.keep.pl