[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przychodzili tu zarówno zakurzenikowboje, jak i eleganccy biznesmeni z dzielnicy finansowej.Nora potrafiłaugościć każdego.Gwarowi rozmów towarzyszył brzęk sztućców i zastawykuchennej.Zapach dochodzący z kuchni sprawił, że Bree zaburczało w brzuchu.Niezdawała sobie sprawy, jak mocno tęskniła za tym miejscem.Wdychając86RS kuszące aromaty, zlustrowała wzrokiem stoliki.Patrick siedział w jednym zdwóch boksów w restauracji,tym usytuowanym dalej od głównego wejścia, zato bliżej kuchni.Większość klientów unikała tego boksu, ale nie Patrick,ponieważ dzięki tej lokalizacji boksu jego matka mogła od czasu do czasudosiąść się do niego i poświęcić mu kilka chwil nawet w samym środkugorączki obiadowej.Patrick pomachał do niej.Serce Bree zabiło mocniej.Do licha, tylko spokojnie, upomniała się wduchu.Ruszyła w jego kierunku, przeciskając się pomiędzy zatłoczonymistolikami.Patrick wstał  zawsze był dżentelmenem  podczas gdy jegonieodłączny kapelusz kowbojski leżał grzecznie na sofie.Strasznie jej tego brakowało.Uwielbiała zdejmować mu z głowykapelusz i przeczesywać palcami jego ciemną, gęstą czuprynę.Skup się, Bree.Nie myśl o tym. Hej. To pierwsze słowo, które przyszło jej do głowy.Praca.Będziemy rozmawiać o sprawach zawodowych.a nie o błękitnej,bawełnianej koszuli, w której tonęły jego szerokie ramiona, ani o lekkoznoszonych dżinsach, które opinały jego smukłe biodra i długie nogi. Hej  odparł i wskazał na boks. Pozwoliłem sobie zamówić coś dlaciebie.Bree usadowiła się po swojej stronie boksu, starając się nie okazaćzaskoczenia jego gestem.Zwykle tak właśnie robił.Ale to wszystko działosię.zbyt szybko.I za bardzo przypominało dawne czasy. Okej  powiedziała z wahaniem.87RS  Zamówiłem klopsiki mojej mamy. Patrick posłał jej jeden z tychswoich uśmiechów, który sprawił, że serce znów zabiło jej mocniej.Peteruśmiechał się w identyczny sposób.Patrick dobrze wiedział, że Bree uwielbiała klopsiki Nory. Pyszności. Nie mogła się nie uśmiechnąć.Brakowało jej Nory i jej doskonałej kuchni, ale przychodzenie tutajwiązało się ze zbyt dużym ryzykiem i było zbyt bolesne.Patrick wślizgnął się do boksu i od razu przeszedł do sedna sprawy. Mam nadzieję, że tobie bardziej poszczęściło się ze znajdowaniemjakichś śladów.Najpierw dało się słyszeć pełen życia głos Nory, a dopiero potemskrzydła drzwi prowadzących do kuchni otworzyły się z hukiem i pojawiła sięw nich właścicielka knajpy.Postawiła na stole dwie szklanki z wodą. Bree, kochanie, bardzo miło cię widzieć.Bree wstała i z radościąuściskała Norę Martinez.Starsza, piersiasta kobieta była co prawda dość niska  mierzyła zaledwiemetr sześćdziesiąt  ale natura zrekompensowała jej ten niedostatek pogodnąosobowością i tubalnym głosem.Kiedy Bree usadowiła się na powrót w boksie, Nora pochyliła się ipocałowała syna w czoło. Nigdy nie są na to za starzy ani za duzi  powiedziała i puściła oko doBree. Kiedyś sama się o tym przekonasz.Bree zesztywniała. No, to jak się miewasz, złotko?  Nora oparła się o ściankę boksu. Dobrze  odpowiedziała Bree zgodnie z prawdą. Zostałamdetektywem.Uwielbiam moją pracę.88RS Pomyślała o morderstwie, nad którym właśnie pracowała i dodałapospiesznie: Cóż, prawie zawsze ją uwielbiam. No, to bardzo dobrze  odparła Nora, odklejając się od boksu. Muszęjuż lecieć.Smacznego, moi kochani.Aż do tej chwili Bree nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo brakowało jejNory.Ta kobieta miała dar sprawiania, że dosłownie wszystko wydawało się wnajlepszym porządku, że nie istniały żadne kłopoty.Była jedyna w swoimrodzaju.Wtedy Bree zdała sobie sprawę z czegoś jeszcze.Otóż świadomiepozbawiła Petera kochającej babci  osoby, która mogłaby bez przeszkódrozpieszczać swojego jedynego wnuka.Nora Martinez byłaby bezbrzeżniezawiedziona, gdyby dowiedziała się, że Bree ukrywała przed nią Petera.Serce podeszło jej do gardła.Popełniła tragiczną pomyłkę.Stop.Koniec z obsesyjnym rozpamiętywaniem przeszłości.Co będzie, tobędzie.A kiedy wreszcie przyjdzie czas, wtedy stawi czoło konsekwencjom.Ale teraz musi się skupić. U ciebie też cisza?  odpowiedziała pytaniem na pytanie, kierującrozmowę na zawodowe tory.Patrick powoli pokręcił głową z ponurą miną. Rozmawiałem z Ortizem przed kilkoma godzinami.Nadal nic nowego.W Agencji mają nadzieję, że na jutrzejszej odprawie do dyspozycji będąwstępne wyniki autopsji.89RS  Mam nadzieję, że dowiemy się czegoś z sekcji zwłok. Bree nieprzestawała myśleć o śladach na szyi ofiary.niezwykłych, a jednak wzaskakujący sposób znajomych.Gdzieś już je widziała. No więc. zaczął Patrick, zwracając na siebie jej uwagę. Jak tamżycie małżeńskie?Zaskoczenie rozlało się po jej ciele niczym gorąca fala.Tuż za nimprzyszło zdenerwowanie.Czy po to właśnie chciał się z nią spotkać? Ja.nie wiem.Nie mam męża.Zmarszczył brwi w dokładnie taki samsposób jakPeter.Chłopiec nigdy nie spotkał swojego ojca, a tak bardzo goprzypominał. Słyszałem, że wyszłaś za mąż  odparł Patrick, ciągnąc temat. Owszem. Bree ostrożnie dobierała słowa. Ale nie ułożyło sięmiędzy nami, więc rozwiedliśmy się. Kiedy to się stało? Mniej więcej rok temu. A mówiąc precyzyjnie, wcześniej była zJackiem przez pół roku w separacji, ale nie zamierzała teraz wtajemniczać gow te wszystkie nieprzyjemne szczegóły.W jego oczach pojawiło się zaskoczenie.Tak bardzo się mylił.Wzruszył ramionami. Chyba nie jestem na bieżąco.O tak! Bardziej niż przypuszczasz, pomyślała. Wiadomo coś w sprawie tych odcisków palców z twojego SUV a?Oto kolejny temat, który uparcie od siebie odsuwała. Znalezli tylko moje odciski, mojej siostry i. już prawie powiedziała: Mojego syna". I mojej siostrzenicy.90RS Uff, było blisko. Chcesz porozmawiać o swoim anonimowym wielbicielu?Jeżeli teraz mu nie powie, on będzie naciskał do skutku.Aż do zeszłejnocy to była wyłącznie jej sprawa, o której z nikim nie rozmawiała.Kiedy jestsię kobietą pracującą w świecie służb ochrony porządku publicznego niezmiennie zdominowanym przez męską część populacji  najmniejszaoznaka słabości bywa traktowana inaczej, niż gdyby przydarzyła sięmężczyznie.Jeżeli Bree nie dysponowała żadnym solidnym dowodem napoparcie przypuszczeń, że ktoś faktycznie ją śledzi, po prostu musiała sobieodpuścić.Teraz nie wchodziło to w rachubę, ponieważ zagrożenie okazało sięnad wyraz realne.Ktoś naprawdę śledził Bree, więc nie pozostawało jej nicinnego, jak tylko przygotować oficjalny raport.Bawiła się szklanką z wodą po to, żeby uniknąć kontaktu wzrokowego zPatrickiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl