[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezależne od nich w sensie rządzących nimi praw fizycznych, ale będące ichkontynuacją.Zatrzymywał przy drodze samochód i tłumaczył mi z przejęciem te wszechświaty.A gdy mijała ta podróż i zbliżaliśmy się do Helu, Kazimierza lub Bieszczad, byłam pewna,że następnym razem także  zmienię plany dla niego i to także będzie  naprawdę ostatni raz.Takkobieta niepostrzeżenie staje się kochanką.Podróż mijała i to dopiero był początek.Dopiero teraz mieliśmy rozbić przecież ten namiot iwślizgnąć się do śpiwora.Tak jak wtedy na Helu.To było pod koniec sierpnia.Mieszkaliśmy w pachnącym sosną iżywicą małym drewnianym domku tuż przy plaży.Nie spaliśmy całą noc.W pewnym momencie onwstał i przyniósł z łazienki biały frotowy ręcznik i owinął mnie nim.Wyszliśmy na mały taras zbityz desek pokrytych resztkami schodzącej płatami farby, oddzielony od plaży niską barierką zespróchniałego drewna.Wschodziło słońce.Tylko na Helu i w Key West na Florydzie słońcewschodzi tak, że zaczyna się wierzyć w Boga, jeśli dotąd się nie wierzyło.Usiedliśmy na tarasie, wpatrując się urzeczeni w horyzont.Wsunął rękę pod ręcznik idotykał mojego podbrzusza.Podał mi otwartą butelkę z szampanem.Nie wiem do dzisiaj, czy to al-kohol, czy to ten Bóg wypychający tego ranka tak pięknie słońce nad horyzont, spowodował, alepoczułam nagle niesamowitą bliskość z nim.Czułaś kiedyś coś takiego w stosunku do mężczyzny?Miałaś uczucie jego całkowitej przynależności do ciebie? Wydało ci się nagle, że jest jakaśmistyczna i uroczysta, ewangeliczna więz między wami? Taka tantra o wschodzie słońca.Ja towszystko po kolei odczuwałam tam na tym obskurnym drewnianym tarasie na Helu.I chybadlatego odważyłam się wtedy i powiedziałam:- Tak bardzo chciałabym być twoją jedyną kobietą.Jedyną! Rozumiesz?! I wiedzieć, żebędę cię miała jutro, w przyszły poniedziałek i także w Wigilię.Rozumiesz?!Płakałam.- Chciałabym być twoją jedyną kobietą.Tylko to.Schylił głowę.Skulił się, jak gdyby to, co powiedziałam, było jak cios i teraz oczekiwałnastępnych.Wyciągnął palec z szyjki butelki z szampanem i zastygł w tej pozycji.Milczał.Pochwili wstał i poszedł w kierunku morza.Ja siedziałam, nie mogąc się ruszyć.Wracając, dotknąłmojej głowy i powiedział cicho:  Wybacz mi.Potem poszedł do kuchni i zaczął przygotowywać dla nas śniadanie.Nie kochaliśmy się jużtego dnia.Następnej nocy także nie.A potem wracaliśmy w milczeniu samochodem do Warszawy.To wtedy, w drodze powrotnej z Helu, zrozumiałam, że on nie będzie nigdy tylko moimmężczyzną.Jego można mieć całego dla siebie tylko okresowo.I powinnam to zaakceptować.Je-żeli nie można mieć całego ciasta, to i tak można mieć radość przy wydłubywaniu i jedzeniurodzynków.Poza tym warto żyć chwilą, choć często chce się własne serce odłożyć do lodówki.I gdy w drodze powrotnej z Helu dotarliśmy do granic Warszawy, byłam już taka jakaś pogodzona,że znowu dotknęłam jego dłoni.Tam gdzie ma najbardziej wystające żyły.I gdy podjechaliśmy podmój blok, on przyszedł do mnie na czwarte piętro.Pomógł wnieść walizkę.I został na noc.I takapogodzona jestem także dzisiaj.Jutro są moje urodziny.I jego rocznica ślubu.Od dziewięciu tygodni nie mam okresu.Będęmiała jego dziecko.Już wcale nie boję się tej obrączki.Powiem mu jutro, że nie można kupowaćdwóch bukietów róż i myśleć, że wręcza się je kobietom z dwóch różnych, rozdzielonychwszechświatów.On to z pewnością zrozumie i odejdzie od nas.Ale i tak pozostanie mi po nim caływszechświat.Niemowlęcy. Noc poślubnaA Helga mnie okropnie rozczarowała - pomyślała z wściekłością, pchając plecami z całejsiły ciężkie stalowe drzwi za sobą i zmiatając przy tym z betonowej podłogi kawałki gruzu iodłamki szkła z rozbitej żarówki.Chciała być przez te ostatnie dwie godziny zupełnie sama.Odwróciła się twarzą do drzwi,aby przekręcić klucz w zamku, i wtedy dostrzegła nad swoją głową kalendarz, który Hedda za-wiesiła na jednej z pordzewiałych śrub, wzmacniających konstrukcję drzwi.Moja mała Hedda - pomyślała rozczulona, przypominając sobie tę scenę sprzed kilku dni.To było bardzo wcześnie rano.Wszyscy leżeli jeszcze w łóżkach.Dawno przyzwyczaili się dowybuchów na zewnątrz, ale ten wydawał się tak bliski, że mała Heide, która spała przytulona doniej, obudziła się przestraszona i zaczęła płakać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl