[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słyszysz, jak hałasuje? Zdaje się, że rozerwie obręcze i rozsadzi beczki odezwał się Mateusz Vianney do syna, zajętego robotą w piwnicy. Będzie za todobre wino.Przeciwnie zaś, jeżeli w beczkach wino nie fermentuje lub z lekka tylkopomrukuje, to znaczy, że jest słabe i po spożyciu przy stole nie rozweseli serca.Tak samojest i z człowiekiem.Janek nic nie odpowiedział.Wiedział dobrze, do czego ojciec pije.Zresztą, po copo sto razy powtarzad to samo?  Masz już osiemnaście lat  ciągnął dalej MateuszVianney z troską w głosie. Nie słyszę jednak, żebyś się, kiedy śmiał czy śpiewał razem zinnymi chłopcami.Zawsze wyglądasz jak kartuz.Chciałbym, żebyś był bardziej żywy iwesoły niż dotychczas  dodał, stukając zgiętym palcem w beczkę, w której młode winotak mocno hałasowało, że trzeba było prawie krzyczed, żeby można się było wzajemniesłyszed.Niestety! Cóż wiedział ojciec o stanie duszy swego syna?! W tym biednym sercuwszystko buntowało się przeciwko narzuconej przemocy, niczym młode wino w swoimdrewnianym więzieniu! Cóż wiedział ojciec o gorzkiej zgryzocie, jaką on przed nim taił, ocierpieniu, które sprawiało, że chłopak był milczący i poważny?! Ze swoich trosk zwierzałsię jedynie matce, a ta dzielna kobieta, jak mogła, dodawała mu otuchy.Katarzyna iszwagier, Paweł Melin, litowali się nad nim także i szukali sposobu, jak by mu pomóc.Do nowego proboszcza w Dardilly, księdza Jakuba Tornier, Janek nie miał jużtakiego zaufania jak do jego poprzednika, poczciwego księdza Reya.Czego nie mógłuzyskad u ojca ten ostatni, tym bardziej nie uzyskałby ten nowy kapłan. W osiemnastym roku życia byłem lepszym od ciebie zuchem  podjął znowuMateusz Vianney  możesz mi wierzyd. Tato  zebrał się w koocu na odwagę Janek pozwól mi zostad księdzem.Wieśniak wyprostował się.Na czole pomiędzy gęstymibrwiami ukazała się zmarszczka, zapowiadająca gniew.Kiedy jednak dostrzegł na twarzy syna straszną mękę gniew prysnął.Pokiwał, więctylko głową i powiedział:  Przecież wiesz, że to niemożliwe.Musisz zaniechad tegozamiaru.Pracowali dalej nic już do siebie nie mówiąc.Tylko wino nie przestawało burzydsię w swoim więzieniu.Pod koniec roku niezwykła wieśd wprawiła w osłupienie mieszkaoców Dardilly.Napoleon, chcąc nosid cesarską koronę, sprowadzał do Francji papieża, by dokonał jegokoronacji w katedrze Notre-Dame w Paryżu.Następca świętego Piotra przejeżdżał właśnie przez Lyon.Wśród olbrzymiegotłumu, klęczącego wzdłuż drogi, którą przejeżdżał pojazd papieski, znalazł się takżeMateusz Vianney ze swoją rodziną.Wszyscy wrócili do domu w milczeniu, głęboko28 wzruszeni wspaniałością postaci papieża, którego oblicze zdradzało ukryty smutek, co nieuszło bacznej uwagi wieśniaka z Dardilly. Napoleon sprowadza do Francji papieża niczym lokaja  zauważył MateuszVianney. Wypadałoby raczej, żeby się udał do Rzymu i tam dał się ukoronowadpapieżowi w bazylice św.Piotra. Masz słusznośd  przyznał któryś z sąsiadów poważnie. A potem chciałbym wiedzied, po jakiego licha zdobywano Bastylię, jeżeliskooczyła się już republika. Mało mnie to obchodzi  mruknął Vianney. Republikanie przyniosła nam nic dobrego.Boję się tylko, czy na Kościół nie przyjdą znowu złe czasy.Wkrótce okazało się, że wieśniak miał słusznośd.Potwierdzeniem tego miał bydgest Napoleona, który otrzymawszy namaszczenie i błogosławieostwo od papieża, wziąłmu z rąk koronę i sam sobie włożył na głowę.Pełen niepokoju i troski udał się Pius VII wpowrotną drogę do Paostwa Kościelnego.Następny rok był niepomyślny dla wieśniaków, winodajnej okolicy liooskiej.Przezcałe lato deszcze padały prawie bez przerwy.Zboża zgniły na pniu, a winogrona nakrzewach.Po marnych żniwach prawie nie było winobrania.Na winnych, bowiemkrzewach nie było, co zbierad.Pewnego pazdziernikowego wieczora Mateusz Vianney wrócił z winnicyzrozpaczony.Nic, zupełnie nic  jęknął, siadając ciężko na ławie w kuchni. Cała naszarobota, cały nasz trud poszedł na mamę.Bóg nas opuścił. Okaże nam znowu swoją łaskawośd, jeśli my nie będziemy sprzeciwiad się Jegowoli  odrzekła żona.Lecz Mateusz zdawał się nie rozumied dyskretnej aluzji, ukrytej wtych słowach. Ksawery ma już szesnaście lat  ciągnęła dalej, nie doczekawszy sięodpowiedzi. Nie chce już paśd bydła.Dobytku może już doglądad Małgosia. I co ztego?  Chcę przez to powiedzied, że na fermie można się będzie obejśd bez jednej paryrąk, bo Ksawery pracuje już jak dorosły. Widzę, do czego chcesz zmierzad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl