[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możesz sobie pożyczać, ile zechcesz.Angie uśmiechnęła się.Był to pierwszy uśmiech, jaki Stanley ujrzał u niej od czasu,kiedy wyruszyli w sen Isabel Gowdie.Riboyne Shel Olem, daj kobiecie rzeczy, a będzie cijadła z ręki.Sam też nie był zbyt zadowolony, że ma tu zostać.Może było tu bezpiecznie iwygodnie, ale czuł się tak, jakby został wcielony do armii.Wziął swojego drinka, podszedł do okna i uchylił nieco żaluzje.Ale dojrzał tylkomigające w zimnej nocy światła południowo-zachodniego Londynu.- Martwisz się tym, że niezbyt dobrze się spisałeś.Stanley nic nie odpowiedział.Jeżeli tylko Morris nie wpadłby jak John Wayne dośrodka, być może on i jego policjanci nadal by żyli, a Stanleyowi udałoby się zyskać trochęna czasie i znalezć jakieś wyjście, by nie musiał od razu zdradzać Kapturowi, gdzie jest IsabelGowdie.Może udałoby mu się uniknąć tej makabrycznej jatki, która powaliła go na kolana.Madeleine Springer podeszła i stanęła tuż za nim.Był pewien, że czuje delikatnypowiew konwalii.- Wybór należał do ciebie - powiedziała łagodnie.- Ty i twoi towarzysze będą musieliporadzić sobie z jego konsekwencjami, ale taka jest wojna.Czasami dowódca musiodmierzyć rozmiary swego błędu ludzką krwią.Stanley odwrócił się i spojrzał na nią.Była rzeczywiście wyjątkowo piękna,elegancka, zadbana, tajemnicza, z oczami, w których można się zatopić.- Będziesz miał okazję się zrehabilitować - powiedziała.Na lotnisku Heathrow panowała gęsta mgła, kiedy z dwu i pół godzinnym opóznieniem wylądował samolot PA 126 z San Francisco.Stanley i Angie stali przyciśnięcido barierek przed salą odpraw celnych, otoczeni przez mieszkańców Bangladeszu,Pakistańczyków i Tamilów, czekających na przybycie swych krewnych ze Wschodu.W końcu pojawił się Leon, chudy chłopak ze zmierzwioną czupryną i podkrążonymioczami po nie przespanej nocy.Miał na sobie jasnoniebieską parkę, dżinsy i ogromne adidasyw kolorze tęczy.- To on, prawda? - powiedziała Angie.- To musi być on.Wygląda zupełnie jak ty.Podskoczyła i krzyknęła: - Leon! Leon!, chociaż w holu był za duży hałas, aby mógł jąusłyszeć.Angie w rzeczach Madeleine Springer wyglądała na bóstwo.Miała na sobie czarnąfutrzaną kurtkę z podniesionymi ramionami, z dopasowaną do niej czapką, żółtą bluzkę zjedwabiu od Jaspera Cornana i grafitową spódnicę od Armaniego. Gdyby tylko poprawniej się wyrażała, mogłaby wszystkich oczarować - pomyślałStanley.Madeleine Springer przez te dwie noce pilnowała, by się do siebie nie zbliżali.Corano, przy śniadaniu, rzucali sobie spojrzenia pełne szaleńczego pożądania.Znili o sobie wnocy.Wczesnym rankiem Stanley zajrzał do sypialni Madeleine Springer.Kiedy zobaczył, żeśpi, poszedł cicho do sypialni Angie i delikatnie otworzył drzwi.Leżała z twarzą przyciśniętądo białego prześcieradła, mając na sobie tylko jedwabne majtki.Majtki wrzynały się,ukazując jej nagie pośladki.Stanley stał w drzwiach, gapiąc się na nią przez dłuższą chwilę.Postąpił krok doprzodu i natychmiast natknął się na Madeleine Springer, która musiała ukryć się za drzwiami.Ale jak? Wyraznie widział ją śpiącą w jej pokoju, a nie było drzwi łączących oba pokoje.- Nie dziś - napomniała go Madeleine Springer.- Dzisiaj musisz pokonać swe żądze.Jutro staniesz się Wojownikiem Nocy w pełni chwały.Jak każdemu rycerzowi, samotneczuwanie pomoże ci się oczyścić.Poczuł przypływ wściekłości do Madeleine Springer.W tym momencie mógłby jąuderzyć.Ale nawet jego zarażona dusza przestrzegała go przed złością wobec posłańcaAshapoli.Nocna Plaga uczyniła z niego podstępnego gwałtownika.Uśmiechnął się kwaśno iwrócił do swego pokoju, gdzie usiadł w nogach łóżka i przez przeszło godzinę mocował się zdemonami.otoczymy.otoczymy.otoczymy.- Leon! - zawołał Stanley.- Leon!Ale ku zdziwieniu Stanleya, nim Leon zdążył spojrzeć w jego kierunku, starszymężczyzna idący obok Leona chwycił go za rękę i pochylił się, aby mu coś powiedzieć do ucha.Leon potaknął i dopiero wtedy spojrzał w kierunku ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl