[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za nimi wszystkimi wreszcie ciÄ…gnęło dwójkami dziesiÄ™ciu żoÅ‚nierzy.Na widok Polnej Różyczki delfin Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ cugle swemu rumakowi, chcÄ…c jak najdÅ‚użej je-chać Å›ladem dziewczÄ™cia, odsÅ‚oniÅ‚ przy tym zupeÅ‚nie swe oblicze.Roncherolles i Saint-André przeciwnie wtulili twarz w faÅ‚dy swych pÅ‚aszczy.Polna Ró-życzka nie odwróciÅ‚a siÄ™ ani razu, sÅ‚yszaÅ‚a jednak, że zbrojny oddziaÅ‚ek, który dążyÅ‚ drogÄ… w128 jej kierunku zwolniÅ‚ tempa, postÄ™pujÄ…c za niÄ….ZatrzymaÅ‚a siÄ™ wreszcie w miejscu, nad samymbrzegiem rowu, dajÄ…c jadÄ…cym drogÄ™.Delfin byÅ‚ zmuszony jechać dalej.MijajÄ…c dziewczynÄ™ zdjÄ…Å‚ z gÅ‚owy toczek i zÅ‚ożyÅ‚ ele-gancki ukÅ‚on.OdpowiedziaÅ‚a naÅ„ obojÄ™tnym skinieniem gÅ‚owy.Delfin byÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y: jechać taki szmat drogi, aby otrzymać za to jedno jedyne obojÄ™tnespojrzenie.Toteż zatrzymaÅ‚ wkrótce konia, chcÄ…c podjąć próbÄ™ nawiÄ…zania z piÄ™knÄ… pannÄ…znajomoÅ›ci.Roncherolles jednak i Saint-André, widzÄ…c co siÄ™ Å›wiÄ™ci, podjechali pospiesznie do delfi-na, proszÄ…c go, aby poniechaÅ‚ tego zamiaru i nie spÅ‚oszyÅ‚ przypadkiem zwierzyny.Książę Henryk zrozumiaÅ‚, że majÄ… już najwidoczniej coÅ› ukartowanego.ZciÄ…gnÄ…Å‚ koniowicugle i zwalniajÄ…c tempa, zapytaÅ‚: Dowiem siÄ™ wreszcie, o co wam chodzi? TrochÄ™ pózniej, wasza książęca mość  szepnÄ…Å‚ Roncherolles. GdybyÅ› nie zechciaÅ‚ usÅ‚uchać nas, panie, dorzuciÅ‚ Saint-André  wszystko poszÅ‚oby namarne!Z tymi sÅ‚owy wskazaÅ‚ rÄ™kÄ… na PolnÄ… RóżyczkÄ™.De Ville zauważyÅ‚ ten ruch i wyobraziÅ‚ sobie, że siÄ™ to odnosi do niego.DbajÄ…c o to, abywpÅ‚yw Nicoli na delfina byÅ‚ jak najsilniejszy i najtrwalszy, nie chciaÅ‚ go osÅ‚abić nagÅ‚ym wtar-gniÄ™ciem do jego życia mÅ‚odego dziewczÄ™cia, z drugiej zaÅ› strony pieniÅ‚ siÄ™ na myÅ›l o tym, żejego rywale mogÄ… go zdystansować i odsunąć od ksiÄ™cia Henryka.MajÄ…c bardzo dobry wzrokpoznaÅ‚ w jezdzcu jadÄ…cym stÄ™pa po zaoranym ugorze Montauban a.Istotnie byÅ‚ to nasz junak,który, poniechawszy pogoni, wracaÅ‚ powoli na drogÄ™, pozwalajÄ…c koniowi trochÄ™ wytchnąć.De Ville postanowiÅ‚ teraz dziaÅ‚ać na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™.ObejrzaÅ‚ siÄ™.Orszak caÅ‚y już go wymi-nÄ…Å‚; w miejscu, w którym siÄ™ znajdowaÅ‚ pan baron wznosiÅ‚ siÄ™ pÅ‚ot dostatecznie wysoki, abysiÄ™ za nim ukryć.Zamiast podążyć za caÅ‚ym orszakiem wjechaÅ‚ za pÅ‚ot, dajÄ…c na migi znakTyce i PÄ™cherzowi, aby poszli za jego przykÅ‚adem.De Ville zeskoczyÅ‚ z konia, zsunÄ…Å‚ siÄ™ do gÅ‚Ä™bokiego rowu i ruszyÅ‚ pod jego osÅ‚onÄ… w stro-nÄ™, gdzie odjechaÅ‚ delfin i jego satelici.Wkrótce usÅ‚yszaÅ‚ rozmowÄ™: DziÅ› wieczór, wasza książęca mość, wejdziesz w posiadanie niezdobytej fortecy i piÄ™k-nego ptaszka, który siÄ™ w niej kryje  mówiÅ‚ Roncherolles. A wiÄ™c wszelkie przedwczesne kroki mogÅ‚yby siÄ™ okazać szkodliwe  dorzuciÅ‚ Saint-André. Oto jest droga do raju!  rzekÅ‚ znowu Roncherolles ze zÅ‚oÅ›liwym Å›miechem, wydoby-wajÄ…c z torebki u pasa, wrÄ™czony mu przez paniÄ… Agadou klucz.Delfin pochwyciÅ‚ go gorÄ…czkowo i wykrzyknÄ…Å‚: NiezÅ‚omna w swej cnocie stara odstÄ…piÅ‚a wreszcie od swych zasad. He, he, wasza miÅ‚ość  rzekÅ‚ Roncherolles z rozmyÅ›lnym cynizmem  niezÅ‚omność bywaniezÅ‚omnÄ… jedynie do czasu, kiedy ciężar metalu jÄ… skruszy.Jest to jedynie kwestia ciężarukruszcu! Dziesięć tysiÄ™cy liwrów, wrÄ™czone jej przez nas, skruszyÅ‚y jej cnotÄ™  oÅ›wiadczyÅ‚ Saint-André.MówiÄ…c to spojrzaÅ‚ na delfina zezem, jakby chcÄ…c sprawdzić, jakie wymieniona przez nie-go suma wywrze na nim wrażenie.Delfin jednak pozostaÅ‚ na niÄ… zupeÅ‚nie obojÄ™tny; pierÅ› jegorozpieraÅ‚a radość, że nareszcie zaspokoi swój zmysÅ‚owy kaprys.Prawdziwi z was przyjaciele  rzekÅ‚ do Roncherolles a i Saint-André go, dlatego też niemogÄ™ na to pozwolić, abyÅ›cie siÄ™ na mnie rujnowali.Udajcie siÄ™ jutro do mego skarbnika,który wam wypÅ‚aci  dwadzieÅ›cia tysiÄ™cy liwrów , wydane przez was na mnie.Roncherolles spojrzaÅ‚ na Saint-André go z uwielbieniem dla jego sprytu, potem, podjeż-dżajÄ…c do niego, szepnÄ…Å‚ mu na ucho.129  Stara dostaÅ‚a tylko dwa tysiÄ…ce, na czysto zarobiliÅ›my osiemnaÅ›cie.Umiesz chodzić koÅ‚ointeresów!De Ville sÅ‚yszaÅ‚ caÅ‚Ä… rozmowÄ™.WiedziaÅ‚ już teraz wszystko.PostanowiÅ‚ wiÄ™c wrócić doswych satelitów, a potem okrężnÄ… drogÄ… udać siÄ™ do Bagnolet, aby tam poÅ‚Ä…czyć siÄ™ z od-dziaÅ‚em.WracajÄ…c do swego wierzchowca mruczaÅ‚ pod nosem: PrzeklÄ™ci rufianie, nie uda siÄ™ wasz plan.Nie wy, lecz ja wydam pannÄ™ w rÄ™ce ksiÄ™cia,wtedy jednak dopiero kiedy bÄ™dÄ™ wiedziaÅ‚, że nie bÄ™dzie to ze szkodÄ… dla Nicoli.DziÅ› wieczórzastaniecie klatkÄ™ pustÄ….Wobec tego, że turkaweczka jest pod rÄ™kÄ…, Å‚atwo mi przyjdzie wyko-nać mój zamiar.To mówiÄ…c odwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ Polnej Różyczki i.zaklÄ…Å‚ siarczyÅ›cie. Do stu piorunów.Znowu Montauban! PiekÅ‚o chyba stawia go ciÄ…gle na mojej drodze!PrzykucnÄ…Å‚ w rowie w obawie, żeby Montauban go nie zauważyÅ‚.Kawaler jednak widziaÅ‚ tylko swojÄ… ukochanÄ….PodjeżdżajÄ…c do niej rzekÅ‚ dziwnie miÄ™kkim gÅ‚osem: Przebacz mi, pani, że pognaÅ‚em jak wariat, nie myÅ›lÄ…c o tym, że zostawiam ciÄ™ samÄ….UÅ›miechnęła siÄ™ do niego sÅ‚odko i odpowiedziaÅ‚a: WiedziaÅ‚am, że nie oddali siÄ™ pan zbytnio i zaczekaÅ‚am na niego.CzujÄ…c nagÅ‚Ä… potrzebÄ™ zwierzenia siÄ™ przed nim z tajemnicy rzekÅ‚a bez żadnych wstÄ™pów: MuszÄ™ panu powiedzieć, że jestem znajdÄ…  i nie mam nazwiska.Bez chwili wahania odpowiedziaÅ‚ jeszcze miÄ™kszym gÅ‚osem: BÄ™dziesz pani nosiÅ‚a nazwisko Montauban ów.Nikt nie może być godniejszy tego za-szczytu.Skinęła gÅ‚owÄ… na znak zgody, potem dodaÅ‚a ze zdumiewajÄ…cÄ… szczeroÅ›ciÄ…: Nie potrzebujÄ™ chyba tÅ‚umaczyć panu, że jako znajda nie posiadam żadnego majÄ…tku.ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ wesoÅ‚o w odpowiedzi na jej sÅ‚owa: I ja jestem goÅ‚y, jak mysz koÅ›cielna, nie mamy wiÄ™c sobie nic do zarzucenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl